Wiek dojrzały oczami Zofii Czerwińskiej
Dojrzały wiek, podobnie jak starość, zarówno tę wczesną, jak i późniejszą przeżywać lub znosić można na różne sposoby. Można też jej nie znosić. Tak właśnie było w przypadku jednej z najbardziej charyzmatycznych aktorek Zofii Czerwińskiej. Osobom z mojego pokolenia artystki nie trzeba przedstawiać. Pani Zofia zmarła w 2019 r. w wieku 85 lat, więc o dojrzałości musiała wiedzieć niemal wszystko. O tym, co o niej sądziła, można przeczytać w książce napisanej przez Ryszarda Abrahama, Zofia Czerwińska Całuję prawe oczko misia Rysia.
Nie jest to biografia aktorki, raczej zbiór anegdot
zebranych przez autora oraz zapis interesujących faktów z życia artystki. Z
tego powodu nie znajdziemy w książce pełnego obrazu, a jednak dość dobrze można
poznać bohaterkę, jak również jej sposób postrzegania świata. Mnie z uwagi na
rozpoczynający się nowy etap życia, ciekawi, jaki stosunek Zofia Czerwińska
miała do swojego wieku. Odpowiedź jest dość precyzyjna, bo zwykła mawiać, że
jest kobietą w sile wieku z przewagą wieku. Czyli dobrze trafiłam.
Ryszard Abraham opisuje aktorkę jako osobę, która nie
lubiła litości i współczucia, co jasno i dosadnie komunikowała przyjaciołom.
Kiedy Mariusz czasem jej współczuje, słyszy
zdecydowane: „Odpieprz się!”.
Ryszard Abraham Zofia Czerwińska Całuję prawe oczko
misia Rysia.
Starość miała Panu Bogu za złe, twierdziła, że w
najlepszym razie to pomyłka, a w najgorszym – świństwo. I choć zwykle była
dowcipna, uśmiechnięta i życzliwa nie godziła się na starość, raczej ledwie ją
tolerowała. Mimo to świadomie zdecydowała, jak będzie ją przeżywać.
„Słuchaj, ja mam do wyboru: być staruszką
narzekającą, cierpiącą, cierpką, użalającą się… Nie ma sensu! Nikt tego nie
wytrzyma! Po co mi to? Więc wybieram tę drugą drogę”.
Ryszard Abraham Zofia Czerwińska Całuję prawe oczko
misia Rysia.
W pewnym sensie każdy stanie przed podobnym wyborem, bo
choć nie da się zdecydować czy starość nadejdzie, ani kiedy to się stanie,
to jednak można zdecydować, jaką wobec
upływu czasu przyjąć postawę, oczywiście raczej będzie to proces, a nie
jednorazowa decyzja.
Aktorce nie brakowało dystansu do siebie i poczucia
humoru, chciałabym podobnie jak Pani Zofia zachować życzliwość, dystans,
autoironię i pogodę ducha. Nie nazwałabym Zofii Czerwińskiej wesołą staruszką.
Raczej dojrzałą, mądrą, refleksyjną, niezwykle tolerancyjną, odważną i
empatyczną kobietą, obdarzoną fenomenalnym poczuciem humoru i wielkim sercem,
zwłaszcza dla słabszych i dyskryminowanych.
Zosia pomagała bezinteresownie, cierpliwie, bez
rozgłosu.
Ryszard Abraham Zofia Czerwińska Całuję prawe oczko
misia Rysia.
Najwyraźniej aktywność i otwartość chronią przed
zgnuśnieniem i przynajmniej mentalnie nie pozwalają się zestarzeć. Podobnie jak
wysiłki, by świat za bardzo nam nie uciekł, choćby technologicznie.
Świat idzie do przodu, a Zofia nie zgadzała się,
żeby szedł bez niej.
Ryszard Abraham Zofia Czerwińska Całuję prawe oczko
misia Rysia.
Jest jeszcze inna wspólna cecha osób, które z wiekiem nie
przestały żyć, one skupiają się na teraźniejszości. Chyba najgorsze co może nam
się przytrafić, niezależnie od wieku to utknięcie w przeszłości i nieustanne
jej rozpamiętywanie.
Zofia nie miała w zwyczaju rozpamiętywania
przeszłości, załamywania rąk nad przedawnionymi decyzjami, gdybanie „co by było
gdyby”. Rozdrapywanie ran i wspomnienie „dawnych lat świetności” to nie była
jej bajka, choć bajki lubiła, a zdarzało się, że w nich grała.
W dobrej kondycji psychicznej utrzymywały aktorkę więzi z
bliskimi osobami i z domowym zwierzakiem, który bezsprzecznie był jej
najbliższym przyjacielem. Do końca ważna była również praca.
Miała zasady, w tym tę, żeby nie godzić się, by o
czymkolwiek ktoś za nią decydował, decyzja zawsze musiała należeć do niej.
Starość nie była dla artystki łatwa, choćby z powodu zmian
w wyglądzie. Bardzo je przeżywała, przywiązywała ogromną wagę do tego, by być
kobietą zadbaną, a nawet wytworną. Ostatecznie jednak radziła sobie ze
starzeniem za pomocą dystansu i poczucia humoru.
Dziwnym zbiegiem okoliczności im bardziej psuje mi
się wzrok, tym mniej mam zmarszczek pod oczami.
Nie przejmuję się tym, że gdy rano patrzę w lustro,
to mówię: „Przepraszam czy pani do mnie?”
Ryszard Abraham Zofia Czerwińska
Całuję prawe oczko misia Rysia.
Cóż, ja też jestem już na etapie, że wolę nieco gorsze
światło w łazience, za to potrzebuję powiększającego lustra, kiedy chcę sobie
umalować rzęsy. Świat z większej odległości jest trochę mniej wyraźny, ale
wciąż bywa piękny. Często ten niewyraźny zyskuje na urodzie, im dalej od lustra,
tym lepiej. Z upływem czasu radzę sobie różnie, choć nabieram wprawy, a co
ważne nie zamierzam się poddawać.
Komentarze
Prześlij komentarz