Kobieta zawiedziona

Droga Nieznajoma, jak to się stało, że pewnego dnia obudziłaś się i spostrzegłaś, że jesteś w zupełnie innym miejscu, niż zakładał plan na życie? Twoja sytuacja jest z tych nie do pozazdroszczenia, a Ty częściej smutna i przybita niż uśmiechnięta. Wszystko Cię przygnębia, świat od dawna nie ma barw, bo szarość oczywiście się nie liczy.

I Ty Nieznajoma, której nikt nie zauważa albo gorzej, jest ktoś, kto od lat udowadnia Ci, jak mało znaczysz lub jak bardzo jesteś nie dość… A przecież kiedyś się kochaliście. Tylko czy to naprawdę była miłość?

Ty Nieznajoma, która żyjesz nie swoim życiem.  Nie swoim, bo nikt nie pyta Cię o zdanie, a Ty już dawno straciłaś głos lub nigdy go nie miałaś.

I jeszcze Ty, która właśnie opłakujesz stratę, bo on wybrał inną, na dłużej lub tylko na chwilę, a Ty czytasz właśnie, że zdradził, bo nie znalazł w domu tego, czego potrzebował, że to Twoja wina. Czujesz wstyd, dlatego nikomu nie powiedziałaś, więc i Tobie nikt nie powiedział, że zdradził, bo taką podjął decyzję. Ty nie ponosisz winy, odpowiadasz za swoje czyny, on za swoje. Kobieta zawiedziona, taki tytuł ma znakomita sztuka Simone de Bovuare o zdradzie właśnie, pasuje prawda?

Ty Nieznajoma, której partner przestał wracać na noc, bo też wybrał, choć tym razem nie inną, wybrał butelkę. I wiesz, że to nie koniec, bo wybiera ją coraz częściej. Wiesz też, że jego picie ma swoje konsekwencje, więc zastanawiasz się, co jeszcze Cię czeka?

Także i Ty Nieznajoma, która dźwigasz na swoich barkach ciężar niemal wszystkich domowych obowiązków, a przy okazji jesteś matką Waszych porażek, Twój partner jest tym od sukcesów.

I jeszcze Ty, która wychowujesz dzieci i codziennie słyszysz, że źle to robisz, choć jego zaangażowanie kończy się wyłącznie na strofowaniu Ciebie.

Ty, która robisz "zbyt słoną zupę", co jest pretekstem do podniesienia na Ciebie ręki. I Ty, która ukrywasz sińce pod makijażem. Ratuj się.

Ty, która żyjesz w związku z człowiekiem, z którym nieustannie się kłócicie i żadną miarą nie potraficie się porozumieć. Jest dobrze, gdy znasz swoje miejsce, wspierasz go i nie zgłaszasz problemów, kłopot zaczyna się, kiedy to właśnie Ty potrzebujesz wsparcia, zrozumienia albo masz problem.

I oczywiście jeszcze Ty Nieznajoma, która widząc jego samochód pod domem, wybierasz spacer, choć pogoda zupełnie nie sprzyja, byle tylko odwlec moment powrotu.

Jak to się stało? Pytasz samą siebie, przecież plan nie zakładał takiej wersji zdarzeń.

Chyba wiem, pozwól, że powiem, chociaż Ty pewnie też wiesz. Nie ma jednej odpowiedzi.

Chciałaś dobrze, to pewne, ale zabrakło Ci odwagi lub możliwości, by walczyć o siebie. Kiedyś to była miłość, później było dla rodziny, a jeszcze później chodziło o nadzieję, że może będzie dobrze, że coś się zmieni. Dzisiaj nie masz już złudzeń, a i tak nadzieja się pojawia i wtedy zapominasz, że miałaś nie mieć złudzeń. W konsekwencji ciągle wpadasz w tę samą pułapkę. A może wciąż jeszcze go kochasz lub tylko Ci się wydaje, bo w rzeczywistości wcale nie jego kochasz lecz wyobrażenie o nim?

Wiesz, jak to się stało. Masz dziecko lub dzieci i niemal wszystkie decyzje, które podejmujesz, dotyczą także ich.

Wiesz, bo na pewnym etapie do podjęcia były tylko te trudne decyzje i żadna z nich nie mogła być dobra. I tak ktoś będzie cierpiał, więc cierpisz Ty, żeby nikt inny nie musiał.

Najgorsze jest to, że z roku na rok z czegoś rezygnujesz, najpierw godzisz się, że nie będzie zachwytu, potem miłości, ciepłych słów, wsparcia, przyjaźni, troski i bliskości. Twoje oczy robią się coraz smutniejsze, nie wiesz, kiedy przestałaś się uśmiechać, czy to było tamtego lata? Jesteś zrezygnowana, bierna albo przeciwnie, walczysz jak lwica, przez co dom jest pełen awantur.

Wiesz, bo zabrakło Ci nie tylko odwagi, zabrakło wiary w siebie i w otaczający świat. Zabrakło nadziei na przyszłość. Albo zupełnie prozaicznie, zabrakło środków do życia, rozsądnej alternatywy, pomocnej dłoni, bezpiecznego miejsca.

Dużo przeszłaś, byłaś bardzo dzielna, za bardzo. Martwisz się, że swój smutek przekażesz dalej, że nie zdołasz nauczyć dzieci spontanicznej radości. Zapomniałaś, że miałaś troszczyć się także o siebie, albo nie masz już na to siły. Zapomniałaś, że na związku świat się nie kończy. Zapomniałaś, że Twoje samopoczucie nie musi całkowicie zależeć od Waszej relacji. Zapomniałaś, że możesz żyć, nawet gdy Wam się nie układa, nawet wtedy, kiedy żyjesz obok.

https://annakobietazwyczajna.blogspot.com/2023/09/zwiazek-w-kryzysie-i-brak-wspopracy.html

Nie przestałaś istnieć, wciąż nie jest za późno.

Nieznajoma, zrób proszę ten jeden krok, by przypomnieć sobie… o sobie.

O wychodzeniu z kryzysu było tu:

https://annakobietazwyczajna.blogspot.com/2023/05/kobieta-w-kryzysie.html

I tu:

https://annakobietazwyczajna.blogspot.com/2023/05/krok-za-krokiem.html

Grafika autorstwa mojej córki M.💗 

Ps. Olik, jeśli jeszcze czasem tu zaglądasz, odezwij się do mnie annakobietazwyczajna@gmail.com, bardzo chciałabym wiedzieć, jak sobie radzisz?


Komentarze

  1. Jedna z tych wersji dotyczy mnie :(
    Pozdrawiam,Simera

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam się, że niestety większość z nas jakoś odnajdzie się w tym wpisie. Pozdrawiam Cię serdecznie.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kobieca samotność

Życzliwość, a raczej jej brak

Mija rok...

Jest coś jeszcze...

Co z tym zrobię?

Kryzys wieku średniego?

Skradziony rower