Życie w zgodzie ze sobą
Ponieważ na co dzień żyjemy sami ze sobą, to oczywistym
wydaje się, że także w zgodzie ze sobą, ale czy na pewno? Miewam takie dni, że
mam dosyć sama siebie albo jestem sobą zmęczona, na szczęście czasem udaje mi
się dojść do ładu ze mną samą.
Ewa Woydyłło-Osiatyńska uważa, że być sobą to postępować
tak, jak się pragnie lub jak wydaje się stosownie do okoliczności.
Toczyłam prywatne batalie o to zdanie, bo niektórzy negują
je, twierdząc, że czasem trzeba robić coś wbrew sobie, bo są jeszcze inni,
którzy mają oczekiwania wobec nas. Tyle że jedno nie wyklucza drugiego, bo nie
chodzi o to, żeby myśleć wyłącznie o sobie, tylko żeby nie robić niczego
automatycznie, bez zastanowienia, tylko dlatego, że ktoś tego oczekuje.
Wskazówką nie może być wyłącznie to, czego chcemy lub nie
chcemy, a raczej, czy decydujemy się zrobić coś, uwzględniając własne
pragnienia, wartości, obowiązki i okoliczności.
W przypadku, gdy babcia złamie nogę, raczej niewielu ludzi
będzie miało wątpliwości, czy pójść do babuni z koszyczkiem, jak bajkowy
Czerwony Kapturek, czy raczej obejrzeć nowy odcinek serialu. Chyba że babcia
całe swoje życie na to „pracowała”, wtedy może się zdarzyć, że będziemy ze sobą
walczyć. Nawet jeśli z babcią kontakt mamy taki sobie i wolelibyśmy jednak
serial, to wartości, które wyznajemy, pewnie wpłyną na naszą decyzję, jednak
babcia.
Pozdrawiam wszystkie babcie, wiem, że jesteście kochane, a
wyjątki tylko potwierdzają regułę.
Warto zadawać sobie pytania: co czuję, co mi to robi, czy
tego chcę, a jeśli nie, czy mimo wszystko decyduję się to zrobić. Mogę się
dopasować, mogę zrobić inaczej, ważne, bym sama o tym zdecydowała.
Wydaje się oczywiste, ale czy wszyscy nie mamy przypadkiem
na koncie decyzji, gdy na coś się zgadzaliśmy, nie mając siły lub ochoty albo
tylko dlatego, że nie potrafiliśmy odmówić?
Teraz, by nie nadużywać siebie, zanim kogoś wyręczę, zanim
pospieszę z pomocą każdej napotkanej osobie, zanim posprzątam dom siódmy raz w
tym tygodniu (sprawdziłam, w domu bałagan przeszkadza tylko mnie), zadaję sobie
te pytania, czy na pewno mam jeszcze siłę, czy mogę i chcę to zrobić? Bo nie ma
nic nagannego w przygotowaniu kolacji dla 10 osób, o ile nam to odpowiada.
Teraz już nie muszę spotykać się z osobami, które wyraźnie
mi szkodzą, choć może z punktu widzenia innych powinnam. Omijam szerokim łukiem
znajomą, która przy każdej okazji mówi „no ten Pani mąż to taki miły jest, taki
sympatyczny”, znam ją i wiem, że za wypowiadanymi każdorazowo słowami kryje się
podtekst „a taką zołzę żonę ma”. Nauczyłam się odmawiać, gdy ktoś pod
supermarketem niemal wyrywa mi koszyk, żeby oddać niechcianą przysługę za moją
monetę w koszyku. Niedawno bardzo miła znajoma opowiedziała mi swoją historię,
jak pewnego dnia będąc w takiej sytuacji, sfrustrowana zaczęła krzyczeć na
pana, który próbował jej wyrwać koszyk, że ona też dzisiaj miała zły dzień i
żeby zostawił ją w spokoju. Nie wiem, czy się wystraszył, że kobieta
nieobliczalna, czy obudziły się w nim resztki empatii, ale dał jej spokój.
Już nie zgadzam się na przyjmowanie gości, którzy traktują
mój dom jak hotel i nie zastanawiam się nad sobą, kiedy osoba, której zdanie
mnie nie interesuje, każe mi to zrobić.
Moja córka M. nauczyła mnie ostatnio, że czasem, by być w zgodzie
ze sobą, można nieco nagiąć zasady. Poprosiła o drugi kawałek ciasta, ja
na to: „Mówiłaś, że chcesz jeść mniej”.
M. na to beztrosko: „Tak, ale to smakuje mi bardziej niż
powinno”.
Nie przymilam się do chłodnej pani na poczcie, tylko
załatwiam sprawę równie lodowatym tonem. Choć trochę mi brakuje
do bohaterki filmu Pora umierać Doroty
Kędzierzawskiej:
Lekarka: „Niech się rozbierze i położy”.
Pacjentka: „Słucham, pani doktor?”.
Lekarka poirytowana: „Niech się rozbierze i położy”
Pacjentka: „Niech się pocałuje w dupę”.
Scenę z filmu przytacza w swojej książce Pypcie na
języku Michał Rusinek (swoją drogą serdecznie polecam, inteligentna i
zabawna lektura).
Nie wszystko możemy w naszym życiu zmienić, ale też nie na wszystko trzeba się godzić. A jak już się nie zgadzamy, można skorzystać z podpowiedzi Karin Kuschik, zamieszczonych w książce "50 zdań, które ułatwią Ci życie": wolałbym ci tego nie obiecywać, nie robię tego przeciwko tobie, robię to dla siebie, wolałabym nie poświęcać temu czasu.
Można też tak: przykro mi, ale to nie będzie możliwe lub niestety, w tym terminie nie dam rady.
Jeśli natomiast nie jesteśmy pewni, czy chcemy coś zrobić,
dobrze jest dać sobie dzień lub dwa do namysłu.
Według mnie, dobrym przykładem jest tu pomoc w opiece nad wnukiem.
OdpowiedzUsuńPomoc najbliższym jest oczywista, ale żeby nie zatracić swojej strefy komfortu i móc realizować swoje pasje, musimy ustalić zasady tej pomocy.
Asertywność to trudna umiejętność, ale można ją wyćwiczyć...
jotka
Dokładnie, babcia też człowiek i nie powinna być wykorzystywana. Pozdrawiam,
UsuńAniu, bardzo dziękuje Ci za ten tekst. Znów powraca do mnie pytanie, czy ostatnio w moim życiu nie jest zbyt wiele "muszę", "powinnam", "tak trzeba" niż "chcę". Przy czym sama nakładam sobie taką presję, bo często otoczenie ode mnie tego nie wymaga. Jest to kwestia, którą zdecydowanie muszę sobie przemyśleć i przepracować. Życzę sobie w słowniku (a słowa też przecież kształtują naszą rzeczywistość) więcej: "chcę, pragnę, potrzebuję, tak wybrałam/zdecydowałam". Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że to dobry plan. Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuń