W poszukiwaniu wewnętrznego spokoju
Często spotykam się z opinią, że jestem spokojną osobą, niektórzy mi tego zazdroszczą. Obawiam się jednak, że rodzina tego nie potwierdzi, bo moi bliscy mają sposoby, żeby wyprowadzić mnie z równowagi w błyskawicznym tempie. Całusy dla moich bliskich. Z natury faktycznie jestem dość spokojna, choć czasem tylko z pozoru.
Niektóre mamy mogą pamiętać zabawkę o nazwie zelfs.
Cukierkowe stworki podobne do elfów, każdy w zależności od koloru niósł pewne
przesłanie. Nam trafił się ten, który zachęcał, zachowaj spokój, życie
płynie dalej, M. już dawno nie bawi się zabawkami, ale zdanie ze mną
zostało.
Lubię spokój i staram się go sobie zapewnić. Kto nie
lubi? Oczywiście jest to kwestia temperamentu, ale nie tylko. Ze mną
też bywa różnie.
Właściwy dystans do spraw i otoczenia oraz umiejętność
odpuszczania pozwalają mi częściej zachować spokój. Dlatego dzielę sprawy,
problemy i to, co mnie dotyka na trzy kategorie:
te, które są mi bliskie, interesują mnie, bezpośrednio
dotykają i mam na nie wpływ - to kategoria najważniejsza, nimi się zajmuję i
przejmuję,
te, które także mnie interesują i mają bezpośredni lub
pośredni wpływ na moje życie, ale ja nie mam na nie wpływu, tymi zajmuję się w
takim stopniu, żebym była ich świadoma i miała swoje zdanie, ale skoro nie mam
wpływu, dystansuję się,
i takie, które mogłyby mnie złościć, irytować, ale nie mam
na nie zupełnie wpływu i bezpośrednio mnie nie dotyczą, więc zupełnie
odpuszczam.
Jest tu pewna pułapka, jak zaczęłam odpuszczać okazało się,
że większość mogę odpuścić, mniej spraw mnie irytuje, rzadziej się denerwuję i
znacznie mniej przejmuję. Nie wszyscy są z tego zadowoleni, bo na
przykład nie mam potrzeby krzyczenia na telewizor i wypowiedzi
telewizyjnych gości, choć całkiem mi z nimi nie po drodze, nie budzą moich
gwałtownych emocji. Są ludzie, którzy niezależnie od tego, co powiedzą, nie
zmienią już mojego stosunku do nich, ani mojego zdania, więc po co się
denerwować? Mój mąż ma inną opinię i wolałby o tym podyskutować, a ja już się
do tego nie garnę.
Poza tym staram się skupiać na faktach i oddzielić od nich
opinię.
Pada deszcz, beznadziejny dzień.
Pada deszcz, to fakt,
beznadziejny dzień, to opinia.
Paulina Felicja Seidler w książce Po prostu spokój.
Jak dobrze żyć po stoicku pisze:
Myśląc o naszej trudnej sytuacji
nadinterpretujemy fakty i widzimy wszystko w czarnych barwach.
I choć filozofia stoicka nie jest w całości dla mnie, to
wiele aspektów mi odpowiada i kilka pożytecznych praktyk z niej zapożyczyłam.
Skupienie na faktach, umożliwia rozmyślanie o problemie w sposób bardziej
rzeczowy. Emocje też są ważne, bo stanowią cenną wskazówką, nie powinniśmy
ich lekceważyć. Warto jednak oddzielać je od faktów.
Skorzystałam też z innej stoickiej podpowiedzi, w stanach
irytacji, złości czy podenerwowania, staram się robić pauzę pomiędzy emocją i
działaniem. Głęboki oddech. To naprawdę pomaga, pod wpływem silnych emocji nie
mogę myśleć logicznie. I nie mam na myśli wyłącznie swoich emocji. Kiedyś w
pracy miałam koleżankę, która swoim temperamentem i sposobem działania
wprowadzała dużo zamieszania. Mawiałam do niej: B., proszę nie wprowadzaj
nerwowej atmosfery, bo nie mogę myśleć.
Stoicyzm rozpoczyna się od zmiany myślenia, uczy uważności
i samoobserwacji, dlatego może być pomocny. Ponieważ jednak jest wiele
ciekawych postaw filozoficznych, jak zwykle po troszeczku biorę dla siebie to,
co mnie przekonuje, lepiąc tym samym własny, zwyczajny przepis na wystarczająco
dobre życie. Dzięki uważności podchodzę do siebie z większą wyrozumiałością i
troską.
Oczywiście zmiana na poziomie myślenia nie załatwi
wszystkich problemów, ani nie zagwarantuje spokoju. Dobrze jest pamiętać, żeby,
o ile to możliwe, trzymać się z daleka od toksycznych ludzi i sytuacji,
które szkodzą. Na poziomie emocji natomiast odcinać się od nie swoich spraw, bo
czasem lubimy się zaangażować tam, gdzie nie musimy.
Wtrącanie się w zadania innych osób czy branie
ich na siebie zamienia życie w nieznośną harówkę.
Odwaga bycia nielubianym I. Kishimi, F. Koga
I nie chodzi o to, żeby wszystko mieć w przysłowiowym
nosie, albo jeszcze mniej elegancko, tylko o to, żeby nie urządzać komuś życia
albo nie brać na siebie emocji innych osób.
https://annakobietazwyczajna.blogspot.com/2023/08/jak-nie-brac-na-siebie-emocji-innych.html
Nie wszyscy musimy być wzorem opanowania, ale wszystkim
dobrze zrobi odrobina dystansu i pauza między emocją i działaniem.
M. miała w szkole koleżankę, z pozoru spokojna, kiedyś
zdradziła, że jak ktoś ją denerwuje, w myślach zdejmuje mu głowę, jak ludzikowi
z lego. Podobno pomaga zachować spokój, choć to dość osobliwa technika.
Przytaczam ten przykład, żeby zachęcić do szukania własnych sposobów na
osiągnięcie wewnętrznego spokoju.
Kiedyś w pracy koleżanka powiedziała mi niesamowity komplement - lubię z tobą porozmawiać, bo udziela mi się twój spokój! dzwoniła zresztą wiele razy z tym samy, gdy już byłam na emeryturze.
OdpowiedzUsuńA to właściwie nie jest spokój, tylko wyćwiczone podejście do wielu spraw.
Nie zawsze jestem spokojna, tez czasami wybucham, ale nauczyłam się odróżniać sprawy ważkie od takich, którymi nie warto się przejmować.
jotka
To właściwe podejście pomaga nam nie tylko dbać o emocje ale także odcinać się od tego co nam szkodzi. Pozdrawiam,
Usuń💚💚💚
OdpowiedzUsuń