Przeprowadzka
Przed nami przeprowadzka. Zrobiło się nieco nerwowo, a przecież mamy już pewne doświadczenie. Czas biegnie nieubłaganie, nie wszystko można drobiazgowo zaplanować, bo z uwagi na charakter zmiany, niektóre terminy poznamy dość późno. Nie to jest jednak problemem, w końcu przywykliśmy, przeprowadzek mamy za sobą tyle, że moglibyśmy obdzielić nimi kilka rodzin, a i tak średnia byłaby wysoka. Co nie oznacza, że przystępujemy do niej bez emocji, przeciwnie, sytuacja bywa napięta, zwłaszcza że zmian w naszym życiu kroi się więcej.
W przypadku logistycznych przedsięwzięć, w naszej rodzinie zderzają się dwie postawy, co stanowi zasadniczy problem i prawdziwe wyzwanie. Jedno z nas lubi mieć wszystko zaplanowane, przygotowane i uzgodnione, drugie może też lubi, ale ma tendencję do odkładania na ostatnią chwilę, nie ma czasu i działa bez planu, krótko mówiąc odmienny sposób organizacji. Dwie postawy nie do pogodzenia, w sytuacjach stresowych radykalizują się, co nieuchronnie prowadzi do konfliktów, w konsekwencji narasta frustracja. Sprawy nie ułatwia fakt, że pod wpływem silnych emocji jedna strona staje się drażliwa, druga opryskliwa, gotowy przepis na kłótnię, prawda?
Jakby tego było mało, co jakiś czas, któreś z nas wpada w pesymistyczny nastrój, utyskuje na brak informacji, stopień komplikacji lub niepewność i przybiera ton, w którym wiele zdań zaczyna się od słowa gdyby. Tym słowem już się kiedyś zajmowałam:
https://annakobietazwyczajna.blogspot.com/2023/09/gdyby.html
Tak też było dzisiejszego ranka. Trzeba przyznać, że na przyszły tydzień mieliśmy plany zupełnie inne niż te, które przyjdzie nam realizować, co nie jest bez znaczenia. Miała być słoneczna Barcelona, secesyjne budowle Gaudiego, sztuka hiszpańskich mistrzów, spacery, sangria i nowe smaki. Słowem upragniony urlop. Sprawy się skomplikowały, z urlopu nici, w naszym życiu zagościł (miejmy nadzieję, że chwilowy) chaos. Rozczarowanie w pełni uzasadnione.
Jak trzeba, to trzeba, zwykł mawiać mój ojciec, a ja z właściwą sobie rezygnacją i „optymizmem” Kłapouchego, powtarzam to zdanie i staram się zaakceptować tę nową rzeczywistość. Rzecz w tym, że trochę się w domu mijamy nastrojami. Kiedy ja jestem w stanie akceptacji połączonej z rezygnacją, mój mąż akurat ma fazę frustracji, co objawia się wygłaszaniem zdań w stylu, gdybym otrzymał dokumenty na czas, moglibyśmy…
Tyle że nie otrzymał i nie możemy, co dla mnie jest jasne, jestem w końcu w fazie akceptacji. Kłopot w tym, że jego frustracja zakłóca mój proces i budzi irytację. Ucinam dyskusję przypominając, że nie ma gdyby, bo jest, jak jest i właśnie z tym trzeba sobie poradzić. Jak się domyślacie o konflikt i ostrzejszą wymianę zdań nie trudno. Na szczęście, zwykle któreś z nas odpuszcza i tylko dzięki temu nie dochodzi do zwarcia (za wyjątkiem tych chwil, kiedy jednak dochodzi).
Rano odbyliśmy właśnie taką rozmowę, po jej zakończeniu wzięłam do ręki gazetę i zdziwiłam się, bo pierwsze zdanie, jakie przeczytałam, mogłoby być wskazówką, szukaj możliwości nie trudności. Brzmi, jakby pochodziło z chińskiego ciasteczka z wróżbą, ale pasuje jak ulał. I jak tu nie wierzyć, że czasem właściwe słowa same do nas przychodzą?
Pewnie, że można skupiać się na trudnościach, analizować wszystkie możliwe scenariusze i zastanawiać, co by było, gdyby, ale to niczemu nie służy. Zgodnie z sugestią lepiej skupić się na szukaniu możliwych rozwiązań, sytuacja i tak jest niełatwa, a emocje pogłębiają problem. Wolę planować i działać, bo daje mi to złudne poczucie kontroli, a może chodzi o to, że mam zajętą głowę i nie wpadam w fazę frustracji?
Pozostaje problem różnic w planowaniu. Od jakiegoś czasu przyjmuję pewną metodę, staram się doprowadzić do podziału zadań, co nie jest trudne, po tylu przeprowadzkach każde z nas doskonale wie, co ma robić, następnie przestaję się interesować częścią, która nie należy do mnie. Jako sporne pozostają wyłącznie te, które musimy załatwić wspólnie. To jednak jest już o odpuszczaniu:
https://annakobietazwyczajna.blogspot.com/2023/11/moge-to-zostawic-czyli-sztuka.html
Wszystko łatwe, w fazie akceptacji zabarwionej rezygnacją, co jednak będzie, jak zmieni się faza?
Zobaczymy…
Nieco sfatygowane, ale mają klimat, element wystroju sklepowej witryny na brukselskim lotnisku.
Komentarze
Prześlij komentarz