Krok za krokiem, o wychodzeniu z kryzysu
Tym, co może człowieka ocalić, jest zrobienie
kroku. A później jeszcze jednego kroku. To zawsze ten sam krok, ale musisz go
zrobić.
Tak pisał Antoine de Saint-Exupery w Ziemi,
planecie ludzi. Słowa, które zadziałały na moją wyobraźnię, kiedy czułam, że
życie mnie przerosło.
Zdarza się, że myślenie o przyszłości przynosi więcej pytań
niż odpowiedzi, przytłacza lub przeraża, wtedy najlepiej skupić się na
zrobieniu tylko jednego, najbliższego kroku. Później może uda się pomyśleć o
trzech kolejnych, na początek wystarczy ten jeden.
Wiem, jak silny może być ból, wszyscy otrzymujemy od życia
ciosy, które dosłownie powalają. Być może jeszcze długo będzie bolało, ale
prędzej czy później ból osłabnie. Mnie pomagała świadomość, że wszystko, co się
w tej chwili dzieje to sytuacja przejściowa, minie, nastąpi jakaś zmiana.
Wzruszająco o trudnych doświadczeniach, w wywiadzie dla
miesięcznika Twój Styl, opowiedziała aktorka Agata Kulesza:
Nie chodzi o to, żeby się w złych emocjach
zatopić, trzeba mimo wszystko szukać odpowiedzi na pytanie: jak mogę się sobą
zaopiekować?
Każda z nas, na to pytanie powinna poszukać odpowiedzi, bo
tylko my same możemy się sobą naprawdę zaopiekować.
Dobrym ludziom też przytrafiają się złe rzeczy, to jasne.
Moje doświadczenia są takie, że przede wszystkim nie wolno się zamykać. Zwykle
w pobliżu jest osoba, do której możemy się zwrócić. Czasem życie zaskakuje i
pomagają ludzie, po których nigdy byśmy się tego nie spodziewali.
Zachęcam do szukania pomocy, to może być przyjaciółka,
której przy lampce wina wypłaczemy się w rękaw, ktoś z rodziny, terapeuta,
wolontariusz z portalu dla osób w kryzysie, czy też specjalista w telefonie
zaufania. Najważniejsze, żeby nie skazywać się na samotność. Jeśli sytuacja
dotyczy zdrowia psychicznego lepiej nie odkładać problemu na później, trzeba
szukać specjalisty.
Wiem, że trudno zwracać się po pomoc do innych, czasem
wstydzimy się tego, co nam się przytrafiło, innym razem nie chcemy nikogo
obarczać swoimi kłopotami, albo jesteśmy jak Zosia Samosia i nie potrafimy
prosić o pomoc.
Mówienie o tym, co nas boli, może przynieść ulgę, często
osoba, którą obdarzymy zaufaniem, sama się przed nami otworzy i zyskamy
przyjaciela.
Jak jeszcze możemy się sobą zaopiekować? Dajmy sobie prawo
do przeżywania emocji i jeśli to możliwe, czas. Nie spieszmy się. Nie róbmy
niczego pochopnie, taka strategia jest w stanie uratować nas przed nami samymi.
W sytuacjach kryzysowych powstaje wrażenie, że życie
rozpadło się na kawałki i wszystkie ułożone klocki spadły ze stołu, prawdziwy
krajobraz po bitwie. To trudny moment, pomaga myślenie, że klocki można
poukładać od nowa, tym razem nieco inaczej. Nie jestem zwolenniczką teorii, że
wszystko dzieje się po coś, jednak wiem, że od nas zależy, jak wykorzystamy to,
co nam się przytrafiło. Nie znoszę zdania, że jeszcze z tego może wyjść coś
dobrego, nie znoszę, lecz z perspektywy czasu wiem, że tak właśnie może się
zdarzyć.
Lepiej niczego nie zakładać, ale o tym tutaj:
https://annakobietazwyczajna.blogspot.com/2023/06/ale-tego-pani-nie-wie-czyli-dlaczego.html
Ja przetrwałam dzięki terapii, życzliwym ludziom i mądrym
książkom. Nie przypuszczałam, że otrzymam tyle wsparcia, otworzyłam się i
dopuściłam innych do siebie. Dziękuję wszystkim, którzy wtedy byli przy mnie.
A jak już będziecie miały siłę, by wstać z kanapy i włączyć zmywarkę, wyjdźcie z domu, choćby na mały spacer. Nie mogłam pracować, czytać, oglądać filmów, ale jak już wstałam z kanapy, okazało się, że mogę sprzątać, nigdy nie miałam lepiej wysprzątanego mieszkania. I mam nadzieję, że już nigdy tak posprzątane nie będzie.
Gdyby jeszcze znalazł się ktoś, kto mógłby Was przytulić,
warto i z tego skorzystać. Myślę ciepło o tych, którzy obecnie przeżywają
trudne chwile.
Komentarze
Prześlij komentarz