Jest coś jeszcze...

Świat to męczące miejsce, samo życie nas zużywa

To cytat z włoskiego filmu Pierwszy dzień mojego życia. Nie jest to może arcydzieło sztuki filmowej, ale ogląda się dobrze. To film o tym, że niezależnie od sytuacji, od tego jak bardzo źle jest w naszym życiu, jest jeszcze coś przed nami, choć dzisiaj nie wiemy co to jest. Pisałam kiedyś, dlaczego nie można myśleć negatywnie o przyszłości.

https://annakobietazwyczajna.blogspot.com/2023/06/ale-tego-pani-nie-wie-czyli-dlaczego.html

Ale tego Pani nie wie, to słowa, które zostały ze mną i przypominam je sobie za każdym razem, gdy wpadam w czarnowidztwo.

Oczywiście są w życiu takie historie, które nie mogą skończyć się dobrze. Dzisiaj robiłam zakupy w wiejskim sklepiku, to miejsce, w którym jest czas na krótką wymianę zdań ze sprzedawczynią. Ponieważ nie miałam okularów, wysupłanie konkretnej kwoty stanowiło wyzwanie, co krótko skomentowałam, wtedy pani za ladą przytoczyła wypowiedź innej klientki. Starsza pani widziała ten problem następująco: ostatnio Bóg wszystko mi odbiera, najpierw zabrał mi chłopa, później wzrok, następnie słuch, a teraz to już mnie samą zabierze. Byłaby to smutna konstatacja życia, gdyby nie to, że obie z  panią ekspedientką podeszłyśmy do tego z humorem. Coś jednak w tym jest.

I dlatego zachęcam do obejrzenia filmu Pierwszy dzień mojego życia. Nie dajcie się zmylić, to nie komedia, jak w opisie gatunku filmu, ale nie jest to też ciężki, przygnębiający dramat. Czwórka ludzi postanawia zakończyć swoje życie, wtedy otrzymują szansę na zmianę perspektywy. Z pomocą pewnej osoby przez 7 dni będą się zastanawiać czy faktycznie ten krok jest najlepszym wyborem. Wiecie już, że lubię filmy, które dają nadzieję i pozwalają spojrzeć na życie z innej perspektywy. Tak było i tym razem.

Naprawdę nie wiemy, co się jeszcze wydarzy, co przyniesie tak zwany los i czy za rogiem nie czai się coś (lub ktoś), co odmieni nasze życie. I nie chodzi wcale o happy end, bo on jest tylko w filmach i to dlatego, że zwykle po nim film się kończy. Życie to przede wszystkim codzienność, czasem szara, innym razem barwna, to miłe chwile i te okropne, ale są wśród nich także takie, które sprawiają, że życie nabiera barw. Naturalnie trzeba trochę pomóc sobie i życiu, na przykład przez zmianę perspektywy.

Często piszę o tym, że do wyjścia z kryzysu potrzebny jest nam drugi człowiek. Dzisiaj dodam, że nie jakiś drugi człowiek, nie przypadkowa osoba (choć czasem właśnie taka), a nawet nie zawsze najbliższy przyjaciel, bo to nie może być ktoś, kto tylko zrozumie i wysłucha, chyba, że tyle akurat potrzebujemy. Z pewnością nie może to być ktoś, kto tylko będzie nas utwierdzał w naszych przekonaniach, chyba, że są słuszne. To powinna być osoba, która pomoże nam na problem spojrzeć z innej perspektywy, pokaże, że można o tym pomyśleć inaczej, coś zrobić inaczej, podpowie inne rozwiązanie. Przeczytałam ostatnio, że psycholog to ktoś, kto pomoże nam dostrzec, w jaki sposób sami sobie robimy krzywdę, czasem potrzeba właśnie takiego spojrzenia.  

To jasne, ile ludzi tyle punktów widzenia i nigdy nie wiadomo, który z nich nam się przysłuży.

 

 (…) Kiedy wieczór pogodny, obserwuję niebo.

Nie mogę się nadziwić,

ile tam punktów widzenia

- odpowiedział.

Wisława Szymborska

Stary profesor

 

Nie mamy szklanej kuli, w której można obejrzeć swoją przyszłość. Elizabeth Strout w książce Lucy i morze napisała takie zdanie:

W naszym życiu to dar, że nie wiemy, co nas czeka.

Nie wiemy, ale możemy korzystać z doświadczeń. Przypomnijcie sobie jakieś tarapaty, po nich życie się nie skończyło, przyniosło wiele dobrych i złych chwil, więc może nie warto myśleć o przyszłości wyłącznie w różowych barwach, ale też niekoniecznie w czarnych, bo przecież ostatecznie Tego pani nie wie. I pan nie wie, nikt nie wie. I może faktycznie tak jest lepiej?

Koniecznie też szukajmy innych punktów widzenia. Wiem, że czasem to niełatwe. Ja już się tego nauczyłam, sprawdzam czy można pomyśleć o czymś inaczej i wiecie co, nie zawsze to poprawia sytuację, bo gdy już znajdę, bywa, że jakiś chochlik w głowie pyta, kochana, czy ty się przypadkiem sama nie oszukujesz? Ale nie wolno się poddawać, to naprawdę pomaga. 

 


A to dla Taity w Irlandii, jedno z moich irlandzkich doświadczeń.

 

Komentarze

  1. Jakże mi miło, że doczekałam się dedykacji z tak pięknym widokiem - dziękuję Ci, Aniu, za takie wyróżnienie (tak właśnie mi się wydawało, że widzę kawałek Irlandii, kiedy tutaj weszłam, no i jest na zdjęciu Twój ulubiony żółty krzew, którego tu wszędzie pod dostatkiem)

    Zaintrygowałaś mnie tym filmem - jeśli tylko będę mieć okazję, na pewno obejrzę. Lubię produkcje, które pobudzają mnie do przeróżnych rozmyślań.

    Niestety, głębokie doły mają to do siebie, że są ponure, czarne i straszne. Nie dość, że trudno się z nich wygrzebać, to jeszcze gorzej przestać spostrzegać wszystko w czarnych barwach. Masz jednak rację, życie potrafi być niesamowicie zaskakujące, o czym pewnie poświadczyłaby niejedna osoba, która myślała, że jej żywot już dobiega końca, kiedy tak naprawdę on dopiero się zaczynał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo proszę, cała przyjemność po mojej stronie. Już kiedyś pisałam o filmie, który miał podobny wydźwięk, nie wiem czy widziałaś ten film i ten wpis na moim blogu, jeśli nie, zapraszam: https://annakobietazwyczajna.blogspot.com/2024/01/o-nadziei-i-planie-b.html

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Państwo Obrażalscy

Mija rok...

Kobieta dojrzała, o dobrych stronach dojrzałego wieku

Co zgubiliśmy po drodze?

Kobieca samotność

Dlaczego obawiamy się powiedzieć głośno, że jest dobrze?

Mogę to zostawić, czyli sztuka odpuszczania