Ale tego Pani nie wie, czyli dlaczego nie myśleć negatywnie o przyszłości?

Dzisiaj miał być zupełnie inny wpis, ale jest wśród nas dziewczyna, która myśli o zmianie swojej sytuacji. Bardzo jej kibicuję i to dla niej ten wpis.

Maria Dąbrowska twierdziła, że myślenie o przyszłości to jest żadne myślenie, to zgadywanie. Nie mam pewności czy dokładnie tak brzmiał cytat, książkę czytałam bardzo dawno, ale sama myśl została ze mną. Mamy różne podejścia do przyszłości, jedni udają, że jej nie ma, inni się nią zamartwiają, jeszcze inni zakładają, że wiedzą, co się wydarzy. Jednak przyszłość to przyszłość, mamy na nią ograniczony wpływ. Co nie przeszkadza nam robić pewnych założeń. Rzecz w tym, że często jesteśmy do nich za bardzo przywiązani, a ja dzisiaj słyszę głos świetnej terapeutki:

- Ale tego Pani nie wie.

I oczywiście moja pierwsza reakcja to?

- No jak to nie wiem? Wiem, na pewno tak będzie, zawsze tak jest (tu należy wstawić swoje):

to się nie uda,

już nigdy nie będzie dobrze,

z dzieckiem będzie tak,

a z mężem tak.

Tak było, teraz gdy myślę o przyszłości niczego nie zakładam, wolę myśleć, zobaczymy. To chińska mądrość ludowa, którą poznałam, słuchając wykładu Andrzeja Tucholskiego Jak dobrze, że pada (YT).

Chińskiemu rolnikowi ucieka koń, cała wioska mówi, że ma pecha, bo uciekł Ci koń, na co rolnik spokojnie odpowiada, zobaczymy. Po dwóch tygodniach koń wraca i przyprowadza drugiego konia, wtedy wioska stwierdza, że rolnik ma wielkie szczęście, teraz ma 2 konie, na to on, jak ostatnio, zobaczymy. 

Rolnik ma syna, ten ujeżdżając nowego konia, spada i łamie nogę, wioska na to, że ma pecha, syn złamał nogę, ale on, zobaczymy, i wtedy wybucha wojna, każdego pierworodnego obejmuje pobór, z wyjątkiem syna rolnika, bo ma złamaną nogę, jakie szczęście, ominął go pobór, zobaczymy.

Bardzo lubię tę przypowieść. Pozwoliła mi nabrać dystansu do przyszłości. Zaakceptowałam fakt, że życie to życie i nie zawsze wiemy, co nam przyniesie.

Najtrudniej myśleć o przyszłości, gdy jest nam źle, bo wpadamy wtedy w tunelowe myślenie, które całkowicie pozbawia nadziei. Przyszłość rysuje się wyłącznie w ciemnych barwach. Każda myśl potwierdza poprzednią, wydaje się, że już tak będzie zawsze. W cierpieniu świat nie jest przyjaznym miejscem. To właśnie wtedy trzeba zdobyć się na wysiłek i spróbować inaczej pomyśleć o przyszłości. Zobaczymy, jak będzie, nie zakładajmy, że będzie źle.

W przypadku depresji sprawa jest jasna, to choroba, na szczęście taka, którą można leczyć. Leki bardzo pomagają, ale same leki nie wystarczą, konieczna jest zmiana sposobu myślenia, pomaga terapia i wsparcie otoczenia. Leki nie rozwiążą za nas problemów, musimy zrobić to sami.

Nie zamierzam Was przekonywać, że możemy całkowicie przeprogramować swoje myślenie i od tej pory podchodzić do życia wyłącznie pozytywnie, to niemożliwe i mogłoby być szkodliwe. Jednak starajmy się nie uogólniać. Warto też przyglądać się temu, czy coś w danym momencie wpływa na nasz odbiór świata.

Ci, którzy nie lubią wcześnie wstawać, będą wiedzieli, co mam na myśli. Gdy o 6 rano na dźwięk budzika otwieram oczy, myślę, że to fatalny dzień, szczególnie zimą. Powinnam napisać, że tak myślałam, bo dzisiaj wiem, że wtedy lepiej nie myśleć o niczym, może tylko o kawie. Zauważam, że sprawy o tej porze nieszczególnie wyglądają, i mówię do siebie: „To minie, musisz się obudzić i będzie lepiej. Teraz o tym nie myśl”. Znacie to?

Na samopoczucie wpływają emocje, do problemów lepiej podchodzić racjonalnie i rzeczowo. I znowu nie zachęcam do całkowitego wyłączenia emocji, one przecież nam coś mówią. Chodzi raczej o to, by w takich sytuacjach nie dominowały, żeby także rozum miał coś do powiedzenia.

Teraz jest źle, czuję się fatalnie, ale nie wiem, co będzie dalej, nie wiem, ile to potrwa i co mnie jeszcze w życiu spotka.

Jeśli jednak zdarzy się dzień, że myślenie o przyszłości nas przerośnie, warto przywołać się do teraźniejszości. Skupmy się na tym, co tu i teraz, nawet jeśli nie jest szczególnie optymistycznie, to przynajmniej nie przeraża. Postarajmy się przez chwilę myśleć o tym, co dzisiaj, a później zobaczymy. Przecież życie polega na dniu:

https://annakobietazwyczajna.blogspot.com/2024/06/zycie-polega-na-dniu.html

Wspominałam już, że w codzienności można odnaleźć spokój i ukojenie, bo ją łatwiej organizować, a człowiek lubi mieć kontrolę nad sytuacją.

O kontroli tutaj:

https://annakobietazwyczajna.blogspot.com/2024/02/kontrola-ktora-zatruwa-zycie.html

Sądzicie, że wiecie, co będzie?

Tego drodzy Państwo nie wiecie, może to i lepiej? 

Dzisiaj Dzień Ojca, nie obchodzę, nie mam wiele do powiedzenia swojemu ojcu. Jednak wiem, że są Ojcowie (przez wielkie O), którzy inaczej pojmują swoją rolę i dla nich wszystkich najserdeczniejsze życzenia.

Dobrego dnia. 




Komentarze

  1. Dziękuję za ten wpis. Za każde słowo w nim zawarte. Będę mocno pracować nad tym najważniejszym "Zobaczymy" . Zabieram się za swoją własną listą rzeczy, które mnie uwierają, choć na starcie wiem już, że te najbardziej bolące będą opatrzone notką NIEWYKONALNE - bo nie da się pewnych sytuacji traumatycznych zmienić w żaden sposób gdy nie zależą one bezpośrednio od nas, tylko wywołuje je osoba będąca gdzieś obok nas, ale nad całą resztą można popracować i chociaż spróbować, to nic nie kosztuje... A przypowieść zostanie wydrukowana i wklejona na pierwszą stronę kalendarza...by codziennie dodawała sił do większej motywacji ... Cieszę się, że się tu znalazłam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anna Kobieta Zwyczajnapiątek, 23 czerwca, 2023

      To ja bardzo się cieszę, że jesteś. To ważne, żeby człowiek w takiej sytuacji jak Twoja nie czuł się samotny. Nie wszystko uda się zmienić szybko, ale małymi krokami można próbować zmienić cokolwiek, a czasem to i tak dużo.

      Usuń
  2. Czasami o naszych rodzicach dowiadujemy się wiele dopiero po ich śmierci, a szkoda...
    "Zobaczymy", to najlepsze co możemy powiedzieć o przyszłości, bo nie na wszystko mamy wpływ, a i sami ciągle się zmieniamy.
    Cieszmy się tym, co tu i teraz, przeszłość już była, a to, co przed nami, to wielka niewiadoma...a jeśli nie cieszy nas teraźniejszość, to pamiętajmy, że wszystko mija, nawet najdłuższa żmija.
    Trzymam kciuki za Annę, bo warto brać sprawy w swoje ręce!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anna Kobieta Zwyczajnapiątek, 23 czerwca, 2023

      Dziękuję bardzo za Twój wpis. Ja też mocno trzymam kciuki.

      Usuń
  3. Kilka akapitów stąd zapiszę sobie na kartce..Dziękuję Anno.Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że do mnie zajrzałaś i przeczytałaś. Pozdrawiam serdecznie,

      Usuń
  4. Aniu, Twoje teksty mają terapeutyczny charakter, przemawia przez nie życiowa mądrość i doświadczenie. Nie myślałaś o psychologii lub psychoterapii? Pozdrawiam serdecznie :), AB

    OdpowiedzUsuń
  5. Obawiam się, że na to już za późno. Choć nadal, za przykładem mojej koleżanki, nie wiem co chciałabym robić jak dorosnę :) Bardzo dziękuję za te słowa.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję Ci ogromnie za przytoczenie tej chińskiej przypowieści, bardzo przypadła mi do gustu :) Od dziś postaram się myśleć właśnie w ten sposób. Pożyjemy, zobaczymy, w końcu...
    Kto wie czy za rogiem
    Nie stoją Anioł z Bogiem?
    Nie obserwują zdarzeń
    I nie spełniają marzeń

    I tym optymistycznym akcentem, fragmentem piosenki De Su "Kto wie?", kończę ten komentarz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczymy to moja życiowa filozofia. Sporo czasu i nerwów oszczędziłam myśląc w ten sposób. Dobrze pamiętam tę piosenkę, faktycznie, kto wie...

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kobieca samotność

Życzliwość, a raczej jej brak

Kobieta zawiedziona

Wiek dojrzały?

Jest coś jeszcze...

Zmagam się...

Co ze mną nie tak?