Ale tego Pani nie wie, czyli dlaczego nie myśleć negatywnie o przyszłości?

Dzisiaj miał być zupełnie inny wpis, ale jest wśród nas dziewczyna, która myśli o zmianie swojej sytuacji. Bardzo jej kibicuję i to dla niej ten wpis.

Maria Dąbrowska twierdziła, że myślenie o przyszłości to jest żadne myślenie, to zgadywanie. Nie mam pewności czy dokładnie takimi słowami to wyraziła, książkę czytałam bardzo dawno, ale ta myśl została ze mną. Mamy różne podejścia do przyszłości, jedni udają, że jej nie ma, inni się nią zamartwiają, jeszcze inni zakładają, że wiedzą co się wydarzy. Ale przyszłość to przyszłość, mamy na nią ograniczony wpływ. Co nie przeszkadza nam robić pewnych założeń. Rzecz w tym, że często jesteśmy co do nich przekonani, a wtedy ja słyszę głos świetnej terapeutki:

- Ale tego Pani nie wie.

I oczywiście moja pierwsza reakcja to?

- No jak to nie wiem? Wiem, na pewno tak będzie, zawsze tak jest (tu należy wstawić swoje):

to się nie uda,

już nigdy nie będzie dobrze,

z dzieckiem będzie tak,

a z mężem tak.

Tak było, teraz, gdy myślę o przyszłości niczego nie zakładam, wolę myśleć, zobaczymy. To chińska mądrość ludowa, którą poznałam słuchając wykładu Andrzeja Tucholskiego Jak dobrze, że pada.

Chińskiemu rolnikowi ucieka koń, cała wioska mówi, ale masz pecha, uciekł Ci koń, na co rolnik spokojnie odpowiada zobaczymy, po dwóch tygodniach koń wraca i przyprowadza drugiego konia, wtedy wioska stwierdza, że ma wielkie szczęście, bo teraz ma 2 konie, na to rolnik jak ostatnio, zobaczymy. Rolnik ma syna, syn ujeżdżając nowego konia, spada i łamie nogę, wioska na to, że ma pecha, syn złamał nogę, na co on, zobaczymy, i wtedy wybucha wojna, każdego pierworodnego obejmuje pobór, ale nie syna rolnika, bo ma złamaną nogę, jakie szczęście, ominął go pobór, zobaczymy.

Bardzo lubię tę przypowieść. Pozwoliła mi nabrać dystansu do przyszłości. Zaakceptowałam fakt, że życie to życie i nie zawsze wiemy co nam przyniesie.

Najtrudniej myśleć o przyszłości, gdy jest nam bardzo źle, wtedy kiedy cierpimy, mamy kłopoty, albo chorujemy na depresję. Wpadamy w taki rodzaj schematycznego i tunelowego myślenia, który pozbawia nas nadziei, przyszłość rysuje się tylko w ciemnych barwach. Każda myśl potwierdza poprzednią, wydaje się, że już tak będzie zawsze. W cierpieniu świat nie jest przyjaznym miejscem, a my często jesteśmy samotni. W takich chwilach to niezwykle istotne, by spróbować myśleć o przyszłości inaczej. A właściwie na początek postarać się o niej nie myśleć, przynajmniej nie w ciemnych barwach, zobaczymy jak będzie, nie zakładajmy, że zawsze będzie źle.

W przypadku depresji sprawa jest jasna, to choroba, na szczęście taka, którą można leczyć. Leki bardzo pomagają, ale same leki nie wystarczą, konieczna jest zmiana sposobu myślenia, pomaga terapia i wsparcie otoczenia. Leki nie rozwiążą wszystkich naszych problemów, nie zmienią też nas, musimy to zrobić sami.

Nie zamierzam Was przekonywać, że możemy całkowicie przeprogramować swoje myślenie i od tej pory podchodzić do życia wyłącznie pozytywnie, to niemożliwe i nawet może być szkodliwe. Raczej chciałabym, żebyśmy myśleli świadomie. Często myślimy nawykowo, reagujemy tak samo od lat, bo tak się nauczyliśmy i jeśli się nie zatrzymamy, trudno będzie to zmienić.

Starajmy się nie uogólniać. Warto też przyglądać się temu, czy coś w danym momencie wpływa na nasz odbiór świata.

Ci którzy nie lubią wcześnie wstawać, będą wiedzieli co mam na myśli. Gdy o 6 rano na dźwięk budzika otwieram oczy myślę, że to fatalny dzień, szczególnie zimą. Powinnam napisać, że tak myślałam, bo dzisiaj wiem, że wtedy lepiej nie myśleć o niczym, może tylko o kawie. Zauważam, że sprawy o tej porze nieszczególnie wyglądają, i mówię do siebie: „To minie, musisz się obudzić i będzie lepiej. Teraz o tym nie myśl.” Znacie to?

Za nasze samopoczucie często odpowiadają emocje, do problemów lepiej jest podejść racjonalnie i rzeczowo. I znowu nie zachęcam do całkowitego wyłączenia emocji, one przecież nam coś mówią. Chodzi raczej o to, by w takich sytuacjach nas nie zdominowały, żeby także rozum miał coś do powiedzenia.

Teraz jest źle, czuję się fatalnie, ale nie wiem co będzie dalej, nie wiem ile to potrwa i co mnie jeszcze w życiu spotka. Warto wypisać, w punktach co nas uwiera, po kolei, tak jak przychodzi nam na myśl, a później zastanowić się nad każdym z tych punktów osobno, co mogę zrobić, żeby choć trochę poprawić sytuację. Zwykle da się coś zrobić, ale mam też na swojej liście wpisy opatrzone komentarzem na to nie mam pomysłu.

Jeśli jednak zdarzy się dzień, że myślenie o przyszłości nas przerośnie zawsze warto przywołać się do teraźniejszości. Skupmy się na tym co tu i teraz, nawet jeśli to także nie jest szczególnie optymistyczne, to przynajmniej nie przeraża. Postarajmy się przez chwilę myśleć o tym co dzisiaj, a później zobaczymy. Wspominałam już, że w codzienności można odnaleźć spokój i ukojenie, bo ją łatwiej organizować, a człowiek lubi mieć kontrolę nad sytuacją (o kontroli też będzie).

Nawykowo zakładacie, że wiecie co będzie dalej?

Ale tego drodzy Państwo nie wiecie i może to lepiej? 

Dzisiaj Dzień Ojca, jak wiecie, nie obchodzę, nie mam wiele do powiedzenia swojemu ojcu. Jednak wiem, że są Ojcowie (przez wielkie O), którzy inaczej pojmują swoją rolę i dla nich wszystkich najserdeczniejsze życzenia.

Dobrego dnia.

 




Komentarze

  1. Dziękuję za ten wpis. Za każde słowo w nim zawarte. Będę mocno pracować nad tym najważniejszym "Zobaczymy" . Zabieram się za swoją własną listą rzeczy, które mnie uwierają, choć na starcie wiem już, że te najbardziej bolące będą opatrzone notką NIEWYKONALNE - bo nie da się pewnych sytuacji traumatycznych zmienić w żaden sposób gdy nie zależą one bezpośrednio od nas, tylko wywołuje je osoba będąca gdzieś obok nas, ale nad całą resztą można popracować i chociaż spróbować, to nic nie kosztuje... A przypowieść zostanie wydrukowana i wklejona na pierwszą stronę kalendarza...by codziennie dodawała sił do większej motywacji ... Cieszę się, że się tu znalazłam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anna Kobieta Zwyczajnapiątek, 23 czerwca, 2023

      To ja bardzo się cieszę, że jesteś. To ważne, żeby człowiek w takiej sytuacji jak Twoja nie czuł się samotny. Nie wszystko uda się zmienić szybko, ale małymi krokami można próbować zmienić cokolwiek, a czasem to i tak dużo.

      Usuń
  2. Czasami o naszych rodzicach dowiadujemy się wiele dopiero po ich śmierci, a szkoda...
    "Zobaczymy", to najlepsze co możemy powiedzieć o przyszłości, bo nie na wszystko mamy wpływ, a i sami ciągle się zmieniamy.
    Cieszmy się tym, co tu i teraz, przeszłość już była, a to, co przed nami, to wielka niewiadoma...a jeśli nie cieszy nas teraźniejszość, to pamiętajmy, że wszystko mija, nawet najdłuższa żmija.
    Trzymam kciuki za Annę, bo warto brać sprawy w swoje ręce!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Anna Kobieta Zwyczajnapiątek, 23 czerwca, 2023

      Dziękuję bardzo za Twój wpis. Ja też mocno trzymam kciuki.

      Usuń
  3. Kilka akapitów stąd zapiszę sobie na kartce..Dziękuję Anno.Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że do mnie zajrzałaś i przeczytałaś. Pozdrawiam serdecznie,

      Usuń
  4. Aniu, Twoje teksty mają terapeutyczny charakter, przemawia przez nie życiowa mądrość i doświadczenie. Nie myślałaś o psychologii lub psychoterapii? Pozdrawiam serdecznie :), AB

    OdpowiedzUsuń
  5. Obawiam się, że na to już za późno. Choć nadal, za przykładem mojej koleżanki, nie wiem co chciałabym robić jak dorosnę :) Bardzo dziękuję za te słowa.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Mija rok...

Wieczorny foch, czyli trochę o tym, co pod spodem

Okresowe przeglądy życia

Człowiek w kanapce