Co z tą złością?

Do tematu złości przymierzam się od dawna i jakoś mi z nim nie po drodze. Trudno znaleźć jednoznaczną definicję złości. Dzisiaj posłużę się opisem Danuty Golec: 

Ja bym powiedziała, że złość to pewien stan emocjonalny charakteryzujący się pobudzeniem, na który składa się niechęć, uraza, czasem chęć odwetu. Pojawia się w odpowiedzi na to, że jakieś nasze granice zostały przekroczone albo jakieś potrzeby niespełnione.

Danuta Golec

Czując. Rozmowy o emocjach Agnieszka Jucewicz

Na własnej skórze przekonałam się, ze złość jest w życiu potrzebna, nie tylko jako emocja, która nam coś mówi, ale też dlatego, że potrafi działać wyzwalająco i ma w sobie siłę, która skłania do działania.

Z różnych powodów uczymy się tę złość ukrywać, spychać lub zamieniać na inne uczucia. Od małego słyszymy, szczególnie my kobiety, że złość piękności szkodzi, że nie powinnyśmy się złościć, że nie wypada. Nasza złość nazywana jest histerią lub dramatyzowaniem. W relacjach również nie zawsze jest na nią miejsce. Dlatego czasem nie potrafimy jej przeżywać albo kontrolować.

Nie sądziłam, że to istotne dopóki nie miałam okazji przyjrzeć się swojej złości. A wtedy okazało się, że nie potrafię jej wyrażać, co więcej nie potrafię jej odczuwać. Zamieniam moją złość na żal, odczuwam przykrość, czuję się skrzywdzona, a to odbiera mi sprawczość. 

Jeśli już zdarzało mi się złościć to zwykle na siebie.

Czy Wam też się to zdarza? Mieć pretensje do siebie, być złym właśnie na siebie? Czasem to łatwiejsze, choć nie dla osób, które za wszystko, co im się przydarza, obwiniają innych.

Bywa, że złość znajduje ujście w niekontrolowanym wybuchu lub przechodzi w trwałą urazę.

Boimy się jej, a raczej reakcji otoczenia, konfrontacji, niezadowolenia lub potępienia. Obawiamy się, że złość nie zostanie zaakceptowana. I oczywiście nie każda forma jej wyrażania będzie akceptowalna. Ale wyrażać ją warto. Dobrze wiemy, że niewyrażona osadza się w ciele. Moją niewyrażoną złość najdotkliwiej odczuwa żołądek.

Najlepiej byłoby poinformować osobę, która do tej złości się przyczyniła wprost: w tej chwili jestem na ciebie zła, to co robisz nie podoba mi się, złości mnie, gdy tak się do mnie odzywasz. Nie zawsze jest to jednak możliwe. Najważniejsze to nie zostawać z tym uczuciem, bo ono da o sobie znać przy innej okazji, a nagromadzone nie tylko szkodzi, ale zmienia nasze postrzeganie świata.

Wszyscy, niezależnie od wieku mamy prawo do złości, ona mówi nam, że na coś nie ma naszej zgody, że jakieś granice zostały przekroczone, czegoś nie chcemy. Dyscyplinujemy dzieci, gdy się złoszczą, staramy się je temperować, a raczej powinniśmy uczyć jak wyrażać złość i jak sobie z nią radzić, w przeciwnym wypadku zdarza się tak: 

I są dzieci, potem dorośli, którzy nigdy się nie złoszczą, tylko na przykład brzuch ich boli albo głowa, kiedy doświadczają frustracji. Zanim złość dojdzie do umysłu, jest już przerabiana na coś innego, na przykład idzie w ciało.

Danuta Golec

Czując. Rozmowy o emocjach Agnieszka Jucewicz

Od kiedy zrozumiałam swoją złość, nauczyłam się ją rozpoznawać, nazywać i wyrażać, mniej rzeczy mnie złości, wypowiedziana traci moc, nie zżera od środka.

To nie jest łatwe. Blokady zostają, szczególnie jeśli mamy dodatkowe ograniczenia. Jestem osobą praktyczną, okazuje się, że ta cecha również może ograniczać. Był w moim życiu czas, że miałam ochotę tłuc talerze, co stało na przeszkodzie? Gdy brałam je do ręki, natychmiast pojawiała się myśl, że nie tylko będę musiała później posprzątać ale przy tym mogę potłuc płytki. Jako grzeczna dziewczynka nie jestem zbyt dobra w przeklinaniu i tej umiejętności bardzo zazdroszczę tym, którzy ją posiadają. Może ktoś chciałby mi udzielić lekcji? Jak widzicie, słabo u mnie z tą złością, a raczej z jej wyrażaniem.

Złość skłania do działania, daje impuls do tego by powiedzieć: nie chcę, nie zgadzam się. Przyznając sobie prawo do złości, łatwiej również zrozumieć złość innych. Przy czym, muszę to napisać, nie musimy przyjmować na siebie czyjejś złości. Nie możemy usprawiedliwiać niekontrolowanych wybuchów, akceptować agresji czy wyżywania na innych swoich frustracji. Mówimy tu o zwyczajnej ludzkiej złości, którą czujemy, gdy nasze granice zostają przekroczone i wyrażaniu jej w akceptowalny społecznie sposób. Dodam, że każdy musi znaleźć własny sposób.

Ostatnio na niechciane emocje innych osób mamy z M. takie określenie - to nie są moje wielbłądy. Pożyczyłyśmy to sformułowanie od autorki książki pod takim właśnie tytułem. Napisała ją Aleksandra Boćkowska i choć książka nie ma nic wspólnego z emocjami to tytuł nas urzekł. Sama książka dotyczy mody w PRL.

Więcej o niebraniu na siebie emocji innych ludzi w tym miejscu:

https://annakobietazwyczajna.blogspot.com/2023/08/jak-nie-brac-na-siebie-emocji-innych.html

Oto, co o złości sądzi mała Mi.

 Jak się gniewać, to się gniewać – stwierdziła mała Mi, obierając ziemniaka zębami – Trzeba czasem być złym, każde najmniejsze stworzenie, ma prawo być złe. Ale Tatuś gniewa się nie tak, jak trzeba. Nic nie wydmuchuje z siebie, tylko wciąga do środka.

Tove Jansson,

Tatuś Muminka i morze

Nie napisałam jeszcze, że zazdroszczę również tym wszystkim, którzy potrafią wyrażać swoją złość bez skrępowania, choć nie wiem, czy w chwili, kiedy to robią chciałabym im stanąć na drodze. Tak czy inaczej  nie warto wciągać jej do środka.

A jak się ma Wasza złość?

 
A tak złość przedstawił mój mąż ☺

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wiek dojrzały?

Kłopoty

Co ze mną nie tak?

Kobieta zawiedziona

O tym, co ja na to i trochę o stylu w dojrzałości

Przeprowadzka

Zmagam się...