Kobietą być...

Nikt tak nie powie o swoich niedostatkach jak kobieta.

Joanna Kołaczkowska

No właśnie, raczej nie podlega dyskusji, że jesteśmy największymi krytyczkami samych siebie. Wystarczy wspomnieć co do siebie mówimy. Nie są to słowa, które odważyłybyśmy się powiedzieć przyjaciołom. Ale sobie? Oczywiście, że je mówimy.

Wymień 3 swoje wady… Ile potrzebujecie czasu na zastanowienie się? A zalety, 3 zalety, łatwo czy już nieco trudniej? A nawet jeśli łatwo, to pewnie tych pierwszych nasunęło się więcej niż 3.

Szymon Majewski powiedział kiedyś, że gdyby nie to, że dziewczyna narzekała przy nim na cellulit, nie wiedziałby, że on w ogóle istnieje. To wiele wyjaśnia, prawda?

Pamiętam grafikę przedstawiającą kobietę przeglądającą się w lustrze, oczywiście pani skupiała się na swoich niedoskonałościach, na drugim obrazku stał wyprężony pan, wielce zadowolony ze swojego odbicia w lustrze, choć zdecydowanie nie nazwałybyśmy go przystojniakiem. Nie chcę przez to napisać, że to z panami jest coś nie tak, no może czasem są z siebie zbyt zadowoleni. Ale my, kobiety bywamy dla siebie bezlitosne. Mówiąc poważnie, myślę, że i panowie mogą mieć ten kłopot, jestem jednak przekonana, że w dowalaniu sobie jesteśmy zdecydowanie lepsze.

Jeden z dziennikarzy prowadzących program telewizyjny opowiadał, że gdy dzwoni do kobiet, żeby zaprosić je do studia, często słyszy, że może niekoniecznie, że może są ciekawsze osoby, albo, że one nie bardzo się nadają. Tych wątpliwości zwykle nie mają zapraszani do studia panowie.

Jak my to robimy?

Odpowiedzi jest zbyt wiele, by wszystkie wymienić. 

Jedną znalazłam w programie Wyjaśniamy tajemnice umysłu, to tam usłyszałam o urojonej publiczności. Pojawia się w wieku nastoletnim i zostaje z nami na zawsze, choć najgłośniej krzyczy w głowach nastolatków, co próbują pokazać twórcy filmu animowanego W głowie się nie mieści 2.  To w tym wieku lęk przed oceną jest najsilniejszy, podobnie jak potrzeba akceptacji. Przypomnijcie sobie ten czas, nastolatki mają wrażenie, że wszystkie oczy są zwrócone na nie, a w ich odczuciu raczej nie są to specjalnie życzliwe oczy.

Skutek? Trochę nam to zostaje, rodzice, nauczyciele i kwestie kulturowe dokładają swoje.  Nieczęsto jesteśmy z siebie naprawdę zadowolone. Chciałabym uniknąć uogólnień. Myślę, że panowie też w pewnych obszarach nie mają łatwo, im również towarzyszy urojona publiczność, tylko inne obszary podlegają ocenie.

W zasadzie to zrozumiałe, że chciałybyśmy być dobrymi matkami, świetnymi pracownicami, żonami, kochankami, przyjaciółkami i kapłankami ogniska domowego. Tyle, że jak twierdzi była pierwsza dama Stanów Zjednoczonych Michelle Obama, można to wszystko mieć, ale nie naraz.

Dlatego może w niektórych obszarach warto zgodzić się na bycie tylko dobrą lub niezłą? A czasem i to mało, bo ja na przykład potrzebuję zgody na to, że w czymś mogę być beznadziejna, że mogę nie dawać rady, że czegoś nie potrafię. Mam prawo jazdy ale nie jeżdżę samochodem, boję się i troszczę o innych uczestników ruchu. Naprawdę nie czuję się na siłach. Większość ludzi przekonuje mnie, że to nic takiego, że może parę jazd, że dałabym radę. Ale ja nie chcę we wszystkim dawać radę, mogę w czymś być słaba i to też może być w porządku, no chyba, że w ten sposób komplikuję komuś życie, naprzykrzając się, żeby mnie zawiózł, ale tego nie robię. Organizuję się inaczej.

Wyrzućmy też z naszego słownika zdanie Co ze mną nie tak? Można je zastąpić innym, kim jestem? Dlaczego? Ponieważ odpowiedź pomaga rozwiązać szereg problemów, a przekonanie, że coś ze mną nie tak, tylko pogarsza sprawę.

Może nie jestem na swoim miejscu, może to, co mi nie wychodzi nie jest moje, a może jestem dla siebie zbyt surowa? To ostatnie często się zdarza, bo mamy również zaskakującą tendencję do ulepszania, w dodatku nie tylko siebie. No i prawdziwe z nas Zosie Samosie, nie potrafimy prosić o pomoc.

Sophie Mort, autorka książki Czułość twierdzi, że do gabinetów psychologicznych, ludzi prowadzą emocje, relacje i fałszywe przekonania, sądzę, że często te dotyczące nas samych.

Natomiast Paulina Felicja Seidler, autorka książki Po prostu spokój Jak dobrze żyć po stoicku zauważa, że życiową przeszkodą jest wszystko to, co blokuje nasze poczucie szczęścia i spokoju. Mogą to być zarówno doniosłe, jak i drobne życiowe trudności.

Czy my same czasem nie blokujemy sobie poczucia szczęścia i spokoju swoimi pretensjami do siebie?

Warto o tym pomyśleć i poprzyglądać się relacji z kimś z kim przecież spędzamy całe życie, ze sobą. Jeśli jeszcze tego nie potraficie, nie martwcie się, tu znowu z pomocą przychodzi Michelle Obama, która mówi, że Własnego głosu szuka się całe życie.

O szukaniu tego głosu było tu:

https://annakobietazwyczajna.blogspot.com/2023/07/zycie-w-zgodzie-ze-soba.html


Wygląda na zadowoloną z siebie, a jakby tak choć raz spróbować? Nie mówię, że zawsze, kto by to wytrzymał, raczej nie kobieta, ale chociaż dzisiaj?

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Państwo Obrażalscy

Kobieca samotność

Mija rok...

Kobieta dojrzała, o dobrych stronach dojrzałego wieku

Co zgubiliśmy po drodze?

Dlaczego obawiamy się powiedzieć głośno, że jest dobrze?

Toksyczni, kim są?