O lękach kobiet dojrzałych
Rok temu pisałam o dobrych stronach dojrzałego wieku, jest ich wiele. Niestety nie można udawać, że są tylko i wyłącznie dobre. Jedną ze złych jest to, że nosimy w sobie wiele lęków i chciałabym, byśmy odważyły się o nich rozmawiać.
Te lęki dotyczą niemal wszystkich sfer życia. Powoli lub nie, uświadamiamy sobie, że jesteśmy już w tej drugiej połowie. Trzeba tę myśl oswajać, ale bywają sytuacje, które wytrącają nas z równowagi, a do tego okazuje się, że w stereotypach jest dużo prawdy.
Często słyszymy, że kobieta „w pewnym wieku” staje się
niewidoczna, przezroczysta. Niektóre z nas odczuwają to boleśnie przeglądając
się w oczach innych. Ja wolę patrzeć w lustro, a gdy to robię, nie mogę udawać, że nic się nie zmienia. Krótko mówiąc obserwuję, że robi się ze mnie
pani starsza, dostrzegam ślady upływu czasu i bywa mi z tego powodu smutno. Jednak
bardziej przeraża mnie wszechobecne lekceważenie osób starszych. I choć mój
„słuszny wiek” jest jeszcze z tych początkująco „słusznych”, to zdarza mi się
obserwować sytuacje, w których starsze kobiety doświadczają, nie tylko
lekceważenia, ale wręcz wykluczenia. Chcę
nadążać, lecz lęk przed tym, że kiedyś się nie uda, już mi towarzyszy.
Lęk o dzieci jeśli je mamy, chyba nigdy nas nie opuścił,
nic nowego. Niby dorosłe, gorzej jeśli nastoletnie, małe też potrafią spędzić
sen z powiek, czasem nawet dosłownie. My chyba w ogóle za bardzo się martwimy,
także na zapas.
Ale jak tu się nie martwić? Z każdego kąta wyłazi jakiś
lęk. Na przykład o sytuację materialną. A jak już przestajemy się martwić to
płynnie przechodzimy w obwinianie siebie.
Lęk przed przemijaniem, odzywa się cyklicznie, śmierć
przestała być abstrakcyjna. Podobno kryzys egzystencjalny rozpoczyna
się od poczucia, że czegoś już nie chcemy, że nie chcemy tak dalej żyć, może jeszcze nie mamy pomysłu jak chcemy, ale już mamy poczucie, że nie chcemy.
Ewa Bem w jednej z piosenek śpiewa: Kiedyś trzeba
zacząć żyć. I to dopiero może być lęk, zwłaszcza, jeśli dotychczas nie
żyłyśmy własnym życiem. Wiele z moich koleżanek, ja w pewnym sensie także, pewnego
dnia, na skutek jakiegoś przykrego zdarzenia obudziło się, albo raczej zatrzymało
w codziennym biegu i dostrzegło, że hasło, rodzina jest najważniejsza,
zdominowało życie. Wyfrunięcie dzieci z gniazda lub rozpad związku odsłoniły
krajobraz, w którym zdecydowanie czegoś brakuje. I najczęściej nie umiemy
odpowiedzieć czego. O czym marzysz albo czego dzisiaj chcesz? Tego zwykle też
nie wiemy. Za to w głowie pojawia się myśl, co dalej? Odpowiadam, dalej trzeba
zacząć żyć, zwłaszcza jeśli do tej pory nie miałyście okazji.
I choć możliwości coraz mniej, co także może być źródłem lęku, to wciąż jednak jakieś są. Profesor Bartłomiej Dobroczyński w rozmowie z Agnieszką Jucewicz (Wysokie obcasy) stwierdził, że życie przypomina lejek. Na początku poruszamy się po tej górnej cześć, szerokiej, dającej wiele możliwości, z czasem przesuwamy się coraz niżej, a tam już tylko mały otwór w jedną stronę. Trafne i przerażające. Jeśli jednak skoncentrujemy się wyłącznie na tym, że możliwości jest coraz mniej, możemy przegapić te, które są.
Kolejny lęk, to ten przed samotnością. O to trzeba zadbać już dziś. Trywialne, tyle, że innej recepty nie ma.
A w pracy? Szefowie coraz częściej młodsi od nas, ogłoszenia o pracę odstraszają formułką, praca w młodym i prężnym zespole. Czytamy takie ogłoszenie i co? Lęk oczywiście. Zwłaszcza, że pracodawcy czasem myślą stereotypowo i nie zawsze dostrzegają zalety dojrzałych pracowników. Pół biedy, jeśli mieszkamy w dużym mieście, ale przecież nie wszyscy mają taką możliwość. W efekcie, niemal połowa polskich kobiet po 50 roku życia pozostaje bez pracy.
Ostatnio widziałam na fb ogłoszenie, państwo poszukują młodej dziewczyny do sprzątania mieszkania. Tuż pod ogłoszeniem jakaś pani zapytała, co według ogłoszeniodawcy oznacza hasło młoda dziewczyna, do jakiego wieku jest się młodym?
Czego jeszcze obawia się kobieta dojrzała? Sprawa nieoczywista, braku czułości i dotyku. Byłam bardzo młoda, gdy gdzieś usłyszałam, że starsi ludzie nie doświadczają czułego dotyku, to we mnie zostało.
Marcel Andino Valez, niegdyś dziennikarz i wicedyrektor Muzeum Sztuki Nowoczesnej, ze stanowiska zrezygnował, by zająć się chorymi rodzicami, został koordynatorem opieki geriatrycznej. Zapytany przez Remigiusza Grzelę (Zwierciadło.pl) o starość, mówi o swoich spostrzeżeniach i ma dla nas kilka wskazówek na przyszłość. Twierdzi, że najgorzej mają Ci, którzy koncentrują się na przeszłości, ich starość przepełniona jest rozpaczą. Drogą do pozytywnej starości jest skupienie się na tu i teraz, tego trzeba się zacząć uczyć tu i teraz. Wskazówka praktyczna, trzeba żyć zdrowo i oszczędzać. Oby to było możliwe.
Wszystko o czym napisałam jest oczywiste, prawda? W takim razie po co? Znowu po to, żeby pokazać, że jest nas więcej, że musimy o tym rozmawiać i starać się, by te lęki nie wychodziły na pierwszy plan, ale też żeby nie były głęboko ukryte.
A jeśli za bardzo popsułam Wam humor swoimi lękami, zajrzyjcie do wpisu o dobrych stronach dojrzałego wieku, tak dla równowagi:
https://annakobietazwyczajna.blogspot.com/2023/10/kobieta-dojrzaa-o-dobrych-stronach.html
Na zdjęciu obraz Rembrandta Wenus i Amor, niedawno miałam okazję go podziwiać i spodobał mi się, bardzo. Dlaczego? Z powodu nieoczywistego wizerunku Wenus, piękna i dojrzała, znacznie odbiega od postaci, którą zazwyczaj oglądamy na płótnach.
Komentarze
Prześlij komentarz