Ucieczka przed szarością i ostrzeżenie egzystencjalne

Zastanawiam się czasem, jak niewielkim kosztem pozytywnie wpływać na swoje samopoczucie. Kilka podpowiedzi znalazłam na wystawie multimedialnej Happiness, przygotowanej przez studio Irma. Barwny pokaz o znaczeniu koloru stał się ucieczką przed brukselską zimową szarością.

W naszym życiu stanowczo brakuje koloru.

Na tym jednak nie koniec, bo twórcy wystawy dostarczyli również gotowych recept na dokarmianie mózgu hormonami poprawiającymi samopoczucie.

I tak dowiedziałam się, że są 4 podstawowe hormony, wpływające na samopoczucie, tak zwane hormony szczęścia, które współpracując ze sobą regulują nastrój i emocje. Każdy z nich wydzielany jest w innym obszarze mózgu i aktywowany w różny sposób.

Dopamina uwalnia się pod wpływem przyjemności, takich jak spożywanie smacznego posiłku, przyjemne spędzanie czasu lub satysfakcja z osiągniętego celu. Nie mówię, że natychmiast należy sięgnąć po czekoladę lub lody, ale czasem…?

Serotonina to substancja uspokajająca, reguluje nastrój, sen, a także apetyt. Jej wydzielanie pobudza kontakt z naturą i światło słoneczne, stąd wniosek, ze spacer jest dobry na wszystko, zwłaszcza w otoczeniu natury, w słoneczny dzień. Ciekawe tylko skąd brać te słoneczne dni?

Oksytocyna, nazywana jest hormonem miłości, bo uwalnia się pod wpływem bliskości fizycznej i dotyku, jej wydzielanie wzmagają emocjonalne więzi. Recepta? Przytulanie, czułość, bliskość, seks. Nie ma co narzekać, całkiem przyjemna terapia.

Profesor Wojciech Kulesza w rozmowie z Dariuszem Bugalskim (K3) mówi o tym, że świat cyfrowy niszczy uwagę, nadmiar informacji powoduje niepokój, natomiast na dobre życie wpływają więzi. Zatem bezsprzecznie potrzebujemy bliskości. Zdaniem profesora współczesność to globalna społeczna epoka lodowcowa.

Na koniec endorfiny, mają działanie przeciwbólowe i pozytywnie wpływają na nastrój, a co najważniejsze redukują stres. Ich wydzielanie wspomaga wysiłek fizyczny.

Wygląda na to, że najszczęśliwsi będziemy jedząc pyszny posiłek, na trawie w pogodny dzień z bliską nam osobą. I wypadałoby na tym nie poprzestać, tylko jeszcze się trochę poprzytulać, a później pójść na spacer.

Nie wolno zapominać o śmiechu, on także ma moc wpływania na samopoczucie. Śmiech pozwala nabrać dystansu, łagodzi stres i frustrację. I choć często nie jest nam do śmiechu, to jednak warto go szukać, bo jest dobrym i tanim lekarstwem na szarość za oknem.

Podobno wyjątkowo pozytywnym impulsem dla naszych mózgów jest sztuka i kolor, a najlepiej kolor połączony ze sztuką. Tak właśnie została zaprojektowana wystawa. Świat kolorów i dźwięków ma niezwykłą moc, dodaje energii i wyraźnie poprawia nastrój. Niby proste, a jak rozejrzymy się wokół, to tego koloru jednak niewiele. Chyba, że ktoś ma kolorową papugę w klatce, albo sam jest jak papuga i uwielbia kolory. Za moim oknem często latają wyjątkowo wrzaskliwe papugi, jednak wszystkie są zielone, za to tak intensywne, że przyciągają wzrok i wywołują uśmiech na twarzy.

Wystawa Happiness powstała we współpracy ze specjalistami zajmującymi się zdrowiem psychicznym i szczęściem, nie ma więc powodu, by wątpić w jej przesłanie. 

Słuszność koncepcji potwierdza Światowa Organizacja Zdrowia, sztuka jest lekarstwem na ponurą szarość, a jej doświadczanie powoduje wydzielanie dopaminy.

To teraz czas na Ostrzeżenie egzystencjalne Andrzeja Poniedzielskiego

Uwaga!!!

Jeżeli ktoś powie ci,

że życie piękne jest,

a mówiąc to, wzruszon będzie,

na pograniczu drżenia głosu,

to zaopiekuj się nim,

bo on, chyba, kurwa, przybył z kosmosu.

(Dla duszy gram)

No to ustalone, skoro życie niekoniecznie jest tylko piękne, to może warto walczyć o to, żeby nie było całkiem do dupy.

Czytając o projekcie Studia Irma, natknęłam się na informację, że Vincent Lustygier, psychiatra i psychoterapeuta, we współpracy z miastem Bruksela opracował projekt umożliwiający lekarzom przepisanie bezpłatnych wizyt w muzeach i innych placówkach kulturalnych, osobom cierpiącym z powodu stresu i depresji. Nie zaszkodzi jeśli i my rozważymy jakiś kontakt ze sztuką, wszak to lek, który sami możemy sobie przepisać.

Nie każdy lubi muzea, nie upieram się, to może być jakakolwiek sztuka, a najlepiej, żeby była barwna, przynajmniej do czasu, aż przyjdzie wiosna.

Choć i na tym polu mam już pewne doświadczenie, bo na ostatnim spacerze realizowanym w celu zwiększenia wydzielania serotoniny spotkałam wiosnę, a skoro już się u mnie pojawiła, to jest nadzieja, że niedługo pojawi się również Polsce. Póki co dzielę się tą, która powolutku budzi do życia przyrodę w Belgii.

 

 

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kobieca samotność

Życzliwość, a raczej jej brak

Kobieta zawiedziona

Wiek dojrzały?

Co ze mną nie tak?

Zmagam się...

Kłopoty