Zwyczajne metody na opanowanie stresu

Nie każdy z nas nadaje się na buddystę, nierzadko treningi uważności i techniki relaksacji bywają źródłem frustracji. Tylko nieliczni potrafią spokojnie leżeć na leżaku w jaskini solnej (pozdrawiam Wandeczko) i przy dźwiękach muzyki relaksacyjnej płynącej z głośników naprawdę się odprężają. Inni w tym samym czasie się niecierpliwią (Agnieszko buziaki dla Ciebie) lub przysypiają, choć to ostatnie także może być odprężające.

Nie wszystko jest dla wszystkich, ale każdy może znaleźć swoje.

Jak pewnie pamiętacie, jestem pozbawiona wyobraźni, twardo stąpam po ziemi i raczej nie bujam w obłokach, co ma złe i dobre strony. Złe wtedy, kiedy w ramach relaksacji trafiam na ćwiczenia, w których należy przenieść się w swoje ulubione miejsce, na plażę, do sadu lub gdziekolwiek, byle było ładnie, bezpiecznie i przyjemnie. Niektórym taka podróż wydaje się naturalna, ja nie potrafię opuścić pokoju.

Dlatego te techniki nie są dla mnie, ale już techniki uziemiające, owszem, jakbym jeszcze mało była uziemiona.

Bliskie mi są również treningi uważności. W medytacji niestety się nie odnalazłam, za to ćwiczenia oddechowe, mimo początkowego sceptycyzmu, sprawdziły się świetnie.

To co dla innych jest bramą do ukojenia, dla nas może być tylko ślepą uliczką, czasem urokliwą, ale nigdzie nią nie dojdziemy. Dlatego zawsze namawiam do poszukiwania własnych metod.

Dzisiaj trochę o pomysłach na to jak opanować lęk i emocje, ale głównie tych, które dla mnie, kobiety zwyczajnej okazały skuteczne.

Nie nauczę nikogo jak przenieść się na rajską wyspę, chyba, że ktoś z Was jest w stanie nauczyć mnie, będę wdzięczna, w końcu kto nie chciałby wpaść z wizytą na taką wyspę.

W najtrudniejszych momentach miałam problem nie tylko ze stresem, lękiem ale też z płaczliwością. Można mieć oczy w mokrym miejscu, u mnie tak było odkąd pamiętam. Szybko się wzruszam, jak twierdzi moja córka - płaczę nie wtedy kiedy potrzeba i nawet reklamy są w stanie wprawić mnie w stan roztkliwienia. Jednak to było nic w porównaniu z tym, co działo się ze mną w trudnym dla mnie czasie. Łzy były nie do opanowania, co utrudniało życie społeczne i wprawiało mnie oraz innych w stan konsternacji. Taki nadmiar emocji uniemożliwiał rzeczowe załatwienie sprawy (a musicie wiedzieć, że jestem naprawdę rzeczowa) i wpływał na postrzeganie mnie jako osoby chwiejnej. Do tego ucisk w klatce piersiowej, kłopoty z oddychaniem i lęk.

Dlatego najskuteczniejsze oprócz ćwiczeń oddechowych, które warto wykonywać zgodnie z instrukcjami, okazały się ćwiczenia uziemiające i przywracające do rzeczywistości. Te techniki można stosować w codziennym stresie lub wtedy, gdy zalewają nas silne emocje, albo gdy ktoś bardzo stara się wyprowadzić nas z równowagi. Nie wiem jak Wy ale ja napotykam takie osoby, wystarczy to jedno zdanie, by stanęły przed oczami, prawda?

I tak:

·      moja ulubiona technika, bo można ją zastosować wszędzie, to wymienianie w myślach rzeczy, które widzimy, najlepiej z opisem np. zielona ławka, czerwony płot i tak do skutku, aż poczujemy się nieco spokojniejsi,

·      jej bardziej rozbudowana wersja to skupianie się na 5 rzeczach, które widzimy, 4 dźwiękach, które słyszymy, 3 dotknięciach faktury, którą mamy w pobliżu, 2 zapachach, które wyczuwamy oraz smaku, nasz mózg ma zajęcie, więc nieco się wycisza,

·      dobrym pomysłem jest ochlapanie zimną wodą twarzy i karku, choć wiadomo, że to nie zawsze możliwe,

·      można nosić chusteczkę ze swoim ulubionym zapachem i w chwilach, gdy dopadają nas emocje, wdychać ten zapach - uwaga, zapach należy zmieniać, bo jest ryzyko, że ten ulubiony może zacząć się kojarzyć z trudnymi chwilami, nie wiem czy warto ryzykować ulubiony zapach, czy nie lepiej poszukać odrobinę mniej ulubionego, lub skupić się na zapachu własnych perfum, warto wybrać takie, które otulają,

·      sprawdza się wewnętrzny dialog polegający na przypominaniu sobie, że w tej właśnie chwili jesteśmy bezpieczni, to tylko emocje,

·      lubię skanowanie ciała, które zwłaszcza przed snem w przeciwieństwie do wizyty na rajskiej wyspie jest w stanie mnie wyciszyć, kładziemy się wygodnie, rozluźniamy i zaczynamy od palców stóp, sprawdzamy, co z nimi, czy nie bolą, co czujemy w tym rejonie ciała, powoli przesuwamy się w górę, zapewniam można sporo się o własnym ciele dowiedzieć, warto przy tym rozluźniać każdą partię ciała,

·      przed zaśnięciem zwróćmy uwagę na twarz, zanim nie zaczęłam się na tym skupiać, nie miałam pojęcia jak bardzo jest spięta, rozluźnienie jej jest sygnałem dla organizmu, że pora się odprężyć,

·      ćwiczenia uważności polegające na ułożeniu się z zamkniętymi oczami w wygodnej pozycji i skupieniu na dźwiękach, zapachach i odczuciach, również bywają pomocne,

·      doskonale sprawdza się uważność w codziennym życiu, zwracanie uwagi na szczegóły, rozglądanie wokół, dostrzeganie budzącej się do życia przyrody, patrzenie na ulubiony kubek z kawą albo przeglądanie albumu np. z malarstwem, wbrew pozorom, niełatwo jest czytać, gdy jesteśmy zdenerwowani, trudno skupić uwagę, ale oglądanie reprodukcji czy zdjęć w książce jest już nieco łatwiejsze,

·      jak mam natłok myśli, kładę się na miękkim dywanie, oddycham spokojnie, zwracając uwagę na to, żeby wydech był długi i rozpoczynam wewnętrzną rozmowę, co tak naprawdę mnie w tej chwili uwiera, o co mi chodzi, ryzyko przy tym ćwiczeniu jest takie, że rozluźnienie czasem powoduje senność, jeśli jednak nic nie stoi na przeszkodzie to mała drzemka także może okazać się pomocna,

·    spacer zawsze jest dobrym pomysłem, ale będąc w pracy często jego zasięg może obejmować tylko drogę do toalety,

·      liczenie wstecz pozwala na skupieniu uwagi na czym innym, mnie za bardzo kojarzy się z matematyką, z którą jako humanistka jestem nieco na bakier,

·      na zewnątrz można obserwować ptaki lub płynące po niebie obłoki,

·      i oczywiście kontakt z naturą dla ukojenia naszych nerwów bywa nieoceniony.

Zgodnie z zapowiedzią do wizualizacji nie przekonuję, wiadomo brak wyobraźni, ale Wy możecie spróbować.

Pomocne bywają antystresowe kolorowanki, puzzle, muzyka relaksacyjna i rozmowa z życzliwą osobą, a jeśli ktoś ma, może się przytulić do swojego zwierzaka. I oczywiście ruch, może spacer, rower?

„My mamy taki kłopot, my ludzie, nawet jak nie jesteśmy w stresie to jesteśmy w stresie.”

Jak radzić sobie ze stresem

Wojciech Eichelberger.

Dzieje się tak, bo mamy umiejętność przywoływania przykrych wspomnień i stresujących sytuacji, a takie wspomnienia są kolejnym stresem dla naszego organizmu. Wojciech Eichelberger nazywa to izbą pamięci, w której przypominamy sobie o wszystkich martyrologicznych chwilach w naszym życiu. Nie pielęgnujmy wspomnień z izby pamięci. Przypominajmy sobie, że to tylko myśl, teraz jest w porządku, teraz jest bezpiecznie, to tylko wspomnienie. Przywołujmy nasze umysły do tu i teraz. Żyjąc wspomnieniami lub snując czarne scenariusze nie tylko narażamy się na stres, ale też tracimy obecną chwilę, która być może jest wystarczająco dobrą chwilą.

I takich chwil, a jeszcze więcej tych całkowicie miłych i spokojnych Wam życzę. 


 

Komentarze

  1. A wiesz, że wypróbowałam na sobie kiedyś taką wewnętrzną mantrę wraz z regulowaniem oddechu, potem zrobiłam sobie herbatkę i to działa! Czasami pomaga tez rozmowa z kimś, komu ufamy , czyj głos dobrze na nas działa...
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozmowa zawsze jest dobrym rozwiązaniem, bardzo pomaga, a najbardziej, gdy mamy szczęście trafić na życzliwą i mądrą osobę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatnio usłyszałam, że za mało bywam w emocjonalnym tu i teraz. Że nie daję sobie prawa, czasu, akceptacji dla wewnętrznych stanów, tylko pędzę dalej. A to powoduje narastający stres, frustrację, energetyczne wypalenie, które przenosi się na wiele obszarów życia. Ostatnio myślę o tym, żeby spróbować jogi, choć trudno wyobrazić mi sobie siebie samą w tej metodzie... Ale jak napisałaś, każdy musi znaleźć swój własny sposób :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to właśnie jest świetny pomysł, trzeba próbować, bo nie wiemy co nam pasuje, dopóki tego nie sprawdzimy. W jodze nie zaszłam daleko, ale tę dla początkujących bardzo lubię, bo jest niezwykle odprężająca i dobrze mi robi na kręgosłup.

      Usuń
    2. Zaszalałam i kupiłam wczoraj matę do jogi :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Mija rok...

Wieczorny foch, czyli trochę o tym, co pod spodem

Okresowe przeglądy życia

Człowiek w kanapce