Jak jest? O akceptacji zdarzeń i codzienności

Chyba nam wszystkim zdarza się myśleć życzeniowo.

Myślimy o tym jak chcielibyśmy żeby było, a nie o tym jak jest i co możemy z tym zrobić.

Taki przykład, chciałabym mieć wielopokoleniową rodzinę jak z reklamy i filmowe święta, ale rodzinę mam, taką jaką mam, a święta niekoniecznie wyglądają filmowo. W pewnych okolicznościach można zmienić tyle na ile te okoliczności pozwalają, na niektóre sprawy nie mamy wpływu. Na przykład na innych ludzi.

Wiem, że czasem to trudne, jednak możemy budować swoje życie i poczucie dobrostanu pomimo okoliczności. Dodam, że dotyczy to sytuacji, kiedy mamy zaspokojone podstawowe potrzeby, bo raczej trudno przekonywać kogoś, kto jest ofiarą przemocy, by pomimo okoliczności budował swoje szczęście. Przemoc jest doświadczeniem, w przypadku którego należy nakłaniać tylko do uwolnienia się od oprawcy.

Zatem zwykłe życie.

Kobieta zwyczajna może być szczęśliwa, a zwykłe życie satysfakcjonujące, tyle, że to wymaga innego spojrzenia na własne przekonania. Potrzeba też zmiany w sposobie myślenia. A czasem wystarczy tylko nie przeszkadzać:

Nie psuj tego, co obecne, pragnąc tego, czego nie ma, lecz uświadom sobie, że o to, co masz teraz, kiedyś mogłeś się tylko modlić.

Epikur

Stoicyzm uliczny Marcin Fabjański

 

Innym razem konieczna będzie zmiana postrzegania teraźniejszości i przyszłości.

Pamiętam taki obrazek w książce, nagrobek na cmentarzu, a na nim inskrypcja:

„Tu leży człowiek, który chciał być szczęśliwy kiedyś”.

No właśnie, kiedy? Jak już zdobędzie wymarzoną pracę, założy cudowną rodzinę, pojedzie na upragnione wakacje?

A może by tak spróbować być szczęśliwym lub choćby tylko zadowolonym dzisiaj?

Dobra codzienność polega na tym, by zmieniać co można, akceptować czego nie można zmienić i podejmować decyzje w ramach naszej rzeczywistości. Nie wyklucza to sięgania po więcej. Marzenia oczywiście trzeba mieć, chyba, że jak ja, nie ma się zbyt wiele wyobraźni to i z marzeniami raczej bez szaleństw, łatwiej skupić się na codzienności.

Należę do osób, które chciałyby wiele doświadczyć, tyle, że nie jestem gotowa na ryzyko, a to ogranicza nieco repertuar pomysłów na życie. Oj odważna to ja nie jestem.

Zazdroszczę osobom z fantazją i genem szaleństwa. Wielokrotnie przekonałam się jednak, że na świecie potrzebni są jednak i tacy ostrożni jak ja i ci, którzy mają w sobie waleczne serce, a także ci, którzy zostali obdarzeni fantazją i artystyczną wizją świata. Dlatego nie mam do siebie pretensji.

Co do wyobraźni, przytoczę eksperyment, który wykonała moja córka M. Zafascynowana zjawiskami fizycznymi czyta właśnie godną polecenia książkę Jak to wyjaśnić Kacpra Pitali. Jeden z rozdziałów, zatytułowany Dlaczego pojęcie jest zielone opowiada o tym, skąd się biorą kolory. Kolory to skomplikowana sprawa. Pan Kacper wspomina także jaki kolor widzimy zamykając oczy. Podobno, oprócz szarości, bardziej kolorowych kształtów, możemy zobaczyć to, o czym myślimy. Nie ja. M. była bardzo zaskoczona.

- Zamknij oczy – poprosiła – a teraz powiem - jabłko. Chyba widzisz jabłko?

- Niestety, nie widzę, widzę tylko szarość.

 Zamknijcie oczy, widzicie jabłko?

 I jak tu marzyć lub bujać w obłokach, mogę się ewentualnie tylko zamyślić. Co innego życzeniowe myślenie, o tak. O tym, że powinno być tak albo tak, to potrafię. Tymczasem jest jak jest.

Czasem tylko akceptacja pozwala ruszyć naprzód i nie tkwić w tym co nas boli, bo nie tracimy energii na walkę z czymś, czego nie możemy zmienić. Dotyczy to zwłaszcza przeszłości i trudnych emocji z nią związanych. Ból emocjonalny jest częścią życia, mówi nam, że czegoś trudnego doświadczamy. Cierpimy, dlatego za wszelką cenę chcemy się tego bólu  pozbyć. Walczymy z nim, a wtedy on się nasila. Warto zacząć od nazwania tego co czujemy:

Cierpię, spotkało mnie coś złego, trudnego, moje uczucia są adekwatne do sytuacji. Tak teraz w moim życiu jest.

Niektórzy przedstawiają życie jako podróż, podczas której napotykamy różne przeszkody. Nie zawsze jest po naszej myśli, ale sama podróż też jest ważna. Życie to radość, spełnienie, przygoda, ale też kłopoty, choroby, utrata bliskich.

Jan Jakub Kolski po przeżyciu osobistej tragedii tak mówił o swoim smutku i jego akceptacji:

Jak przychodzi smutek i mówi: jestem smutkiem w takiej i takiej sprawie, otwieram mu drzwi, zaglądam w oczy i zwykle … zapraszam.

Nikogo nie trzeba przekonywać, że głęboki smutek też jest częścią życia. Trzeba go przeżyć, przepracować, inaczej osadzi się w nas i zostanie. Dajmy sobie prawo do przeżywania trudnych emocji, nie walczmy.

Z jednym wyjątkiem, jeśli przychodzi smutek i nie mówi w jakiej sprawie, a zostaje z nami zbyt długo, należy szukać pomocy. Ten długotrwały smutek może być chorobą, a wtedy walczmy, walczmy o siebie.

Zdarza się, że potrzebna jest umiejętność godzenia się na to, co musimy zrobić wbrew sobie, są sytuacje, gdy już nic nie można zrobić. To trudna lekcja, ale konieczna, inaczej na nieracjonalną walkę poświęcamy zbyt wiele energii, a jak coś jest to jest, jak nie ma, to nie ma i jak się skończyło, to się skończyło. Trzeba się z tym ułożyć, opłakać, przeżyć stratę, czasem bardzo cierpimy, ale jeśli pojawi się akceptacja, a my się na nią otworzymy, jest łatwiej. Często jest podszyta rezygnacją, zwykle przynosi ukojenie.

Umiejętność godzenie się z tym co przynosi życie, chroni nas przed zgorzknieniem. Danuta Golec tak mówi o osobach, które „utknęły w krzywdzie”:

Takie osoby na starość często siedzą na kanapie i żywią urazę do całego świata. „Utykają” w krzywdzie. Jak to niektórzy mówią mądrość przychodzi z wiekiem, ale czasem wiek przychodzi sam.”

Danuta Golec

Czując Rozmowy o emocjach, Agnieszka Jucewicz

 

Zdarza się, że utykamy i nie możemy sobie poradzić, doświadczyłam tego. Wtedy konieczna jest pomoc z zewnątrz, lepiej nie zwlekać i zwrócić się o tę pomoc do mądrego przyjaciela, życzliwego członka rodziny lub specjalisty.

 

Przyznacie, że w naszym życiu więcej jest zwyczajnej codzienności niż wspaniałych chwil, które nas z niej wyrywają. One ubarwiają nam życie, warto o nie zabiegać. W codzienności też można utknąć ale można również o nią dbać.

Na koniec myśl Marka Aureliusza:

Nie należy się gniewać na bieg wypadków. Nic ich to bowiem nie obchodzi.

Stoicyzm uliczny Marcin Fabjański

A jak jest dzisiaj u Was? Dobrego dnia.

 

Kolejny rysunek z galerii prac mojej córki M.

Komentarze

  1. O codzienności piszę często, ostatnio także.
    Spektakularne zdarzenia nie bywają zbyt często, cieszmy się więc codziennością, tym bardziej, że do szczęścia każdemu potrzeba czego innego :-)
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  2. P.S.
    kolejny piękny portret!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo, aż mi się miło zrobiło - powiedziała moja córka, gdy przekazałam jej pochwałę. Dziękujemy.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Mija rok...

Wieczorny foch, czyli trochę o tym, co pod spodem

Okresowe przeglądy życia

Człowiek w kanapce