Obraziłam się na lustra
Obraziłam się na lustra. W zasadzie na wszystkie. Na to w korytarzu, bo nie prezentuję się w nim tak, jakbym sobie tego życzyła. Na to do makijażu, bo gdy tylko je odwrócić, zmienia się w lustro powiększające, a co nie wygląda, jakbym sobie życzyła, w powiększeniu jeszcze bardziej nie wygląda albo właśnie wygląda za bardzo. Można spytać, po co je odwracać? Odpowiedź jest dość oczywista, bez okularów nie sposób się umalować, a w okularach niespecjalnie wygodnie maluje się oczy. Nie, żebym się codziennie malowała, już nie, powiedzmy, że pozwalam mojej skórze odpocząć. Tyle wersja oficjalna. Nie podoba mi się lustro w łazience, wisi jakoś nie tak i wraz z oświetleniem wyraźnie stawia mnie w niekorzystnym świetle. Mam pretensje nawet do tego, które wytrwale stoi w moim wiejskim domku, bo choć to piękna, wiekowa toaletka, jednak odejmuje jakieś 5 kilo. Powiecie, że to chyba dobrze, ale niestety boleśnie przypomina, jak to było 5 kilo temu i znowu jestem niezadowolona. Denerwują mnie te w ...