Uciekaj, zastygnij, walcz, a może łaś się?

Z niełatwymi emocjami wysłuchałam dzisiaj jednego z ostatnich odcinków K3 Niby-życie. Dariusz Bugalski zaprosił do rozmowy o przejściu od przetrwania do pełni życia dr Martę Kochan-Wójcik. Ta rozmowa wzbudziła we mnie silne emocje, bo w pewnym sensie była o mnie, choć myślę, że po wysłuchaniu, wielu z nas doszłoby do podobnego wniosku, a to z uwagi na czas i środowisko, w którym się wychowaliśmy.

Było o tym, że istotne jest, co otrzymaliśmy w dzieciństwie, a raczej czego nie otrzymaliśmy, bo z tego powodu nie mamy jednakowych szans.

Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, dlaczego niektórzy mają więcej szczęścia niż inni.

Lucy i morze, Elizabeth Strout

A także o tym, że zbyt późno uświadamiamy sobie, z czym się zmagamy, a niektórzy wcale. I o tym, że na wczesnym etapie życia wypracowujemy pewne sposoby na przetrwanie, które również w dorosłym życiu każą nam reagować tak, a nie inaczej. Nie była to rozmowa o złych rodzicach ani próba obwiniania ich o wszystko, tylko o tym, że każdy z nas ma inną przeszłość i związany z nią bagaż lub deficyt. I jeszcze o tym, że mimo wszystko można żyć, a nawet żyć lepiej. W końcu:

Każdy ma jakąś historię do opowiedzenia.

Sally Page, Powierniczka opowieści

Najbardziej poruszyły mnie dwie kwestie. Dużo mówi się o strategiach przetrwania, które polegają na ucieczce, walce lub zamrożeniu. Znacznie rzadziej o przymilaniu się. Dr Sophie Mort autorka książki Czułość Poradnik pozytywnego egoizmu określiła ten sposób reagowania dwoma słowami, łaś się. Podobną reakcję obserwuję u siebie, ale widzę też u innych osób, bo mam świadomość jej istnienia i wiem skąd się wzięła. Wiem także, co mi ta reakcja robi. Określone sposoby reagowania kiedyś pozwoliły nam przetrwać, ale dzisiaj nie zawsze nam służą.

Przymilność z pewnością jest cechą osób, które słabo radzą sobie z niezadowoleniem i złym humorem otoczenia. Za wszelką cenę starają się wokół siebie utrzymać przyjazny klimat. W dużym uproszczeniu ich zaangażowanie polega na łagodzeniu napięć i zapewnianiu wszystkim dobrego nastroju. Krótko mówiąc, staramy się, żeby było miło, albo żeby sytuacja nie eskalowała. A to przecież to nie jest bezkosztowe. Jeśli też tak macie, zauważyliście, że są osoby, które te miłe pożerają na śniadanie? Wyczuwają słabość i niszczą drugiego człowieka, więc ta strategia nie zawsze działa.

Wracając do przymilnych, niektórzy posuwają się znacznie dalej, już na wstępie starają się przyjaźnie nastawić do siebie rozmówcę. Mam znajomego, który każde powitanie rozpoczyna od komplementu. Nie tylko ze mną, gdyby tak było, mogłabym podejrzewać, że po prostu mu się podobam. Być może to uprzejmość, ale może właśnie przymilność? Jednak nadmiar bywa szkodliwy, bo skoro to dostrzegam, jest w tym pewna nienaturalność. I niezręczność, bo gdy słyszę, że świetnie wyglądam, choć wiem, że akurat dzisiaj na pewno nie wyglądam świetnie, czuję pewien dyskomfort. I wcale nie dlatego, że nie umiem przyjmować komplementów. Pamiętacie wpis Lekcje języka? Właśnie wtedy się nauczyłam, już umiem. Odróżniam jednak pewien nawyk od szczerej pochwały.

Sama mam tak, że gdy tylko w moim otoczeniu pojawi się ktoś niezadowolony, natychmiast to wyczuwam i mam potrzebę, by ten stan złagodzić. Źle reaguję na fochy i nie lubię konfrontacji. A przecież każdy ma prawo do niezadowolenia i należy mu na to pozwolić, a już na pewno nie wolno brać tego na siebie, bo to emocjonalna praca, która nie powinna być nasza. I najważniejsze, nie sposób wszystkich zadowolić.

Jung twierdził, że dopóki nie uczynisz nieświadomego świadomym, będzie ono rządziło twoim życiem, a ty będziesz nazywał to przeznaczeniem. Dlatego cała praca powinna rozpocząć się od uświadomienia sobie, że ja też tak mam. O ile oczywiście tak mam.

Drugim punktem rozmowy w K3, który również wywołał we mnie silne emocje, było proste pytanie, czego pragniesz? Ale tak naprawdę. Czego byśmy chcieli, gdyby wszystkie przeszkody zostały usunięte, gdyby wszystko się ułożyło. Wbrew pozorom nie jest łatwo odpowiedzieć, zwłaszcza w tak pogłębiony sposób, jaki proponuje dr Kochan-Wójcik. Dokopałam się dzisiaj do tej odpowiedzi, nie zdradzę, bo to bardzo osobiste, napiszę za to, że odpowiedź jeszcze bardziej mnie przygnębiła.

Każdy ma moc, gdy czuje się słyszany i widziany.

Deborah Levy, Koszty życia

Coś w tym jest, prawda?



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kobieca samotność

Życzliwość, a raczej jej brak

Kobieta zawiedziona

Wiek dojrzały?

Co ze mną nie tak?

Zmagam się...

Kłopoty