Zmagania z codziennością, jak zachować spokój?
W ramach poszukiwań nowych obszarów zainteresowań zaczęłam oglądać filmy dokumentalne. W ten sposób trafiłam na wyjątkowy obraz Stutz. W filmie Johan Hill rozmawia ze znanym psychiatrą Philem Stutzem. Dlaczego jest wyjątkowy? Ponieważ taka jest relacja autora filmu z terapeutą. Obaj panowie dzielą się przemyśleniami dotyczącymi życia, problemów i terapii. Przy okazji omawiają sposoby, z których każdy może skorzystać.
Część z nich znamy, bo są powszechne, ale nie zabrakło nowych inspiracji. Dzisiaj kilka z nich, wybrałam te, które mogą pomóc w zmaganiach z codziennością.
Według P. Stutza są trzy elementy życia, których nie unikniemy: ból, niepewność i praca. Trzeba zaakceptować ten fakt. Trudno o trafniejsze spostrzeżenie.
Kolejna rada: możesz zareagować inaczej. O tym już pisałam, w mojej zwyczajnej wersji brzmi tak: można próbować pomyśleć i zrobić coś inaczej. Skoro dotychczasowe sposoby nie działają lub powodują dyskomfort, lepiej zająć się szukaniem nowych.
Osobisty przykład? Przykre sytuacje wpędzały mnie w rozżalenie, a ja poddawałam się nastrojowi. Dzisiaj idę na spacer i chodzę dotąd, aż nie poczuję się lepiej. Gdy przyjrzymy się naszym reakcjom, znajdziemy w nich kilka schematów, jeśli je rozpoznamy, łatwiej będzie wprowadzić zmiany. Na przykład można dać sobie czas, podobno odsunięcie decyzji lub reakcji o 10 minut pozwala na bardziej racjonalne zachowanie.
Nie jest tajemnicą, że osoba w kryzysie odsuwa się od życia i od ludzi, a nawet jeśli to nie kryzys, tylko gorszy nastrój to i tak najchętniej zawinęlibyśmy się w koc i nie pokazywali światu. Czasem bezrefleksyjnie „gapimy” się w ekran, oglądając siódmy odcinek serialu z rzędu. Są jeszcze inne sposoby, lody, ciastka albo wino. Czy jest w tym coś niewłaściwego? Nie, o ile nie zdarza się zbyt często. Nie może też trwać za długo, bo przechodzi w stan przewlekły i wtedy trudno do tego życia wrócić.
Dla poprawy jakości życia psychiatra zaleca pisanie, łatwo powiedzieć, prawda? Mnie ta forma autoterapii pomaga. W ten sposób zaczęłam pisać bloga, ale mam też koleżankę, która zaprzestała terapii, bo nie lubi pisać, a terapeuta upierał się przy swoim. Stutz mówi, że pisanie jest niczym lustro. W swoich zapiskach odnalazłam własne odbicie, ale stoję na stanowisku, że metoda jest dobra, o ile pomaga.
Jakiś czas temu na blogu umieściłam wpis o równowadze i czterech nogach od stołu:
https://annakobietazwyczajna.blogspot.com/2023/08/rownowaga-i-cztery-nogi-stou.html
W filmie także pojawia się temat potrzeb, tyle że przedstawiony za pomocą piramidy.
Relacja z ciałem i dbanie o nie, w tym o wygląd, a także o zdrowie,
relacja z ludźmi,
relacja z samym sobą.
To elementy, na które należy zwrócić szczególną uwagę. Problem mogą stanowić wszystkie obszary albo tylko jeden. Tak czy inaczej, jeśli ktoś próbował na nowo ułożyć relację z ciałem, a przy tym ulżyć mu trochę, zrzucając dodatkowe kilogramy, dobrze wie, że istnieje krytykująca siła, która chce powstrzymać przed zmianą. Zdarzyło Wam się bojkotować swoje własne starania? Mnie tak. Na pewno się nie uda, skoro już zjadłam kawałek, to może zjem kolejny. Mam wyjść do ludzi? Może jutro. Czasem odnoszę wrażenie, że to siły sprzymierzone, bo jak inaczej określić fakt, że w dniu, w którym postanowiliśmy nie jeść słodyczy, koleżanka z pracy przynosi pyszne ciasto?
A teraz droga i cel. Zdaniem terapeuty osiągnięcie celu niekoniecznie czyni szczęśliwym, ważne natomiast jest kroczenie do celu. Tu trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, czy skupiając się wyłącznie na celu, nie przeoczymy wszystkiego po drodze? Czyli znowu uważność:
https://annakobietazwyczajna.blogspot.com/2023/06/uwaznosc.html
Dajmy sobie również prawo do tego, że nie musimy być perfekcyjni. Stutz porównuje życie do naszyjnika z pereł. Te perły to nasze działania, każda nich z założenia ma skazę, nie są doskonałe, a jednak wciąż piękne i mocne. Nawlekajmy swoje perły uważnie i zgódźmy się na nieidealny sznur, ale za to własny.
Cokolwiek robisz, efekt nie będzie doskonały, wszystko
ma skazę. Polubiłam to zdanie.
Phil Stutz twierdzi zauważa, że wszyscy mamy cień, tę część, której się wstydzimy, często jest to obraz z przeszłości, wstydzimy się tego, co mówiliśmy, jak wyglądaliśmy, co zrobiliśmy. Nasz cień jest czułym punktem, warto sobie z tego zdać sprawę. On z nami zostanie. Trzeba jednak pamiętać, że i w tym przypadku doskonałość nie istnieje. Ludzie szukają doskonałości, sądzimy że sukces i nagrody wyleczą ból istnienia. Ale tak się nie dzieje. Nic co pochodzi z zewnątrz nie uleczy bólu. Dlatego tak istotne jest, by samemu kształtować swoją opinię o sobie. Wydarzenia z przeszłości wpływają na teraźniejszość, ale to teraźniejszość jest ważna. Utykając w przeszłości utykamy w labiryncie krzywd i żalu, marnujemy życie a czas ucieka.
https://annakobietazwyczajna.blogspot.com/2023/06/czy-mozna-zostawic-przeszosc-w.html
Dlatego lekarz proponuje, by wypracować odruch znajdowania sensu, przez pytanie co mogę z tym zrobić. Trudne doświadczenia niosą ze sobą coś jeszcze, moc ukojenia, której w końcu zwykle doświadczamy. To moment, w którym znika wszystko, co nie ma w życiu większego znaczenia. Konieczne jest oczywiście przepracowanie straty, tylko wtedy rana ma szansę się zabliźnić.
I smutna
prawda, nikt nie rozwiążę wszystkich swoich problemów, to po prostu niemożliwe.
Za to na koniec nadzieja, gdzieś tam, w tej chwili świeci słońce. Dobrze jest uwierzyć, że i u nas pojawią się ciepłe promyki.
A to praca M., do jej wykonania użyła promarkerów. Bardzo jej dziękuję, że pozwala na zamieszczanie swoich prac w mojej przestrzeni.
Komentarze
Prześlij komentarz