Zwyczajny lub nadzwyczajny kryzys w bliskiej relacji
Ponieważ nie jestem do tego przygotowana, nie zamierzam nikomu udzielać rad, tym bardziej pouczać. To raczej moje przemyślenia na temat małżeńskich kryzysów wynikające zarówno z własnych doświadczeń jak i obserwacji.
W każdym długoletnim związku przychodzi moment, kiedy pojawia się mniejszy lub większy kryzys. Zakładam, że wtedy już nie jesteśmy na etapie cukierkowej wizji związku i rozumiemy, że czasem harmonia w relacji to ciężka praca, w dodatku po obu stronach. Mamy ustalone granice, omówione oczekiwania i przepracowane wizje związku. Chyba, że nie zdążyliśmy tego omówić, więc lepiej od tego właśnie zacząć.
To nie oznacza jednak, że partner ma obowiązek zaspokajać wszystkie nasze potrzeby, nie jest rodzicem, ani terapeutą, jest partnerem, my także nie zaspokoimy wszystkich potrzeb innej osoby. Należy dbać o uczucia partnera ale także o siebie. Potrzebna jest uważność, by dostrzec co nas w związku uwiera. Konieczna szczera rozmowa. A gdy coś nas rani, trzeba jasno i wyraźnie powiedzieć: Dosyć, nie zgadzam się na to.
Kryzysy są częścią życia, to ludzkie. Są weryfikacją naszej relacji.
Nie ma dobrych związków bez kryzysów i tych dużych i tych małych. Jeśli ludzie w związku chronią się za wszelką cenę przed kryzysami, to właśnie wtedy pracują na rzecz jego rozpadu. Wartością jest umiejętność wychodzenia z kryzysów, z różnicy oczekiwań, zdań, a nie unikanie trudnych sytuacji.
Dr Andrzej Wiśniewski
Żyj wystarczająco dobrze, Agnieszka Jucewicz, Grzegorz Sroczyński
Jak w życiu, tak i w relacji, w zasadzie nie jest możliwe uniknięcie trudnych sytuacji. Często ratuje nas tylko umiejętność i chęć wyjścia z kryzysu. Do tego konieczna jest determinacja, bo czasem to długotrwały i bolesny proces. Dobrze jest wspólnie się zastanowić nad pomysłami, które poprawią relację i szukać kompromisów. No właśnie, wspólnie, to słowo klucz.
Najpierw jednak warto jak zawsze zacząć od siebie, bo w sytuacjach kryzysowych mamy tendencję do czarnowidztwa i myślenia tunelowego. Często pierwsza myśl, która się pojawia, to ta, że to koniec, że już nie ma szans, jest tak źle, że już nic się nie da zrobić. Trzeba sprawdzić, czy tak faktycznie jest.
Ważne jest też nastawienie. Jestem zdania, że zanim zakończy się związek warto podjąć próbę jego uratowania, bo wtedy wiemy, że zrobiliśmy wszystko i nie będziemy sobie tego wyrzucać. I oczywiście zakończyć związek zawsze zdążymy.
Zatem od czego zacząć?
Jak z każdym kryzysem. Mamy cztery drogi:
· odejść i zakończyć związek. Trzeba się jednak liczyć z tym, że to nie kończy problemu, bo niezależnie od decyzji będziemy się mierzyć z konsekwencjami, nie każdy ma także taką możliwość. Oczywiście są sytuacje, że to jedyne dobre rozwiązanie, ale to już każdy sam musi ocenić,
· pozostać w związku i w zgodzie z własnymi wartościami i potrzebami szukać kompromisów i rozwiązań, tym samym starać się naprawić nadwyrężoną relację, ważne, żeby dokonać realnej zmiany, a nie zażegnać problem i wejść w ten sam schemat, bo takie działanie stanowi gwarancję, że za jakiś czas wrócimy do tego samego punktu,
· nie zakładam działań destrukcyjnych, które tę relację zepsują jeszcze bardziej, choć znam także i takie przypadki,
· oraz nie robić nic, przeczekać, dla mnie nie jest to żadnym rozwiązaniem, zdecydowanie wolę działanie.
Jest jeszcze jedna droga. Zdarza się, że z różnych przyczyn nie można zakończyć relacji, a osoba, z którą ją tworzymy, nie współpracuje, ale o tym będzie w innym wpisie.
To ważne, żeby się zastanowić, co dokładnie ja mogę zrobić w tej sytuacji, lub chociaż co dzisiaj mogę. Jeśli ktoś ma taką możliwość i potrzebę, można skorzystać z pomocy specjalisty. Gdy nie ma, jedyne wyjście to poszukiwać rozwiązań i z uwagą przyglądać się swoim emocjom lub zwrócić się do kogoś z otoczenia, komu możemy zaufać.
A co w przypadku bardzo głębokiego kryzysu? Na początek, jak zawsze w takich sytuacjach chciałabym otulić swoim słowem wszystkich tych, którzy w swojej relacji przeżywają trudne chwile. Znajdźcie pomoc, osobę, z którą będziecie mogli o tym rozmawiać, która życzliwie Was wesprze, nie zostawajcie z tym sami. Warto walczyć o związek jeśli partner także bierze za niego odpowiedzialność, jeśli natomiast za wszystko obwinia Was, lepiej się zastanowić i rozważyć wszelkie za i przeciw. Nic pochopnie.
Dobrze jest poprzyglądać się swoim przekonaniom i obiegowym opiniom, poddawać pod rozwagę to, co mówią osoby, które znają naszą sytuację ale niebezkrytycznie. Czasem widzą lub wiedzą więcej, jednak ostatecznie to musi być nasza decyzja. Również dlatego, że każdy przypadek jest inny i nie należy go porównywać.
W sytuacji, w której macie coś do przepracowania, coś co Was boli, jakąś krzywdę, dajcie sobie czas. Pracujcie nad tym, by zaakceptować fakt, że coś trudnego między Wami się wydarzyło, że czasu nie cofniecie i już niczego w przeszłości nie zmienicie. A później myślcie o przyszłości.
Nie zapominajcie o sobie, opiekujcie się sobą i swoimi emocjami.
Kolejna ważna sprawa, na tyle na ile to możliwe nie uzależniajmy swojego samopoczucia od partnera, warto starać się żyć własnym życiem i o nie dbać. Zamiast za każdym razem pytać siebie co partner na to, sprawdźmy co my na to? Czasem o tym zapominamy. Nie może też być tak, że całe nasze życie to ten związek, bo to trudne do udźwignięcia dla drugiej strony.
Idealna sytuacja jest wtedy, gdy mamy swoje życie, potrafimy o siebie zadbać, a jeśli partner chce w nim uczestniczyć, to super, ale nie jest całym naszym światem, potrafimy żyć z nim, ale potrafimy też bez niego. Wiem jednak, że nie zawsze to możliwe, dlatego nie oceniam, raczej staram się zrozumieć.
Nie zniechęcajcie się, gdy Waszym zdaniem kryzys zbyt długo trwa, czasem będzie lepiej, a później być może pojawią się znowu złe dni. Pewnie tak będzie i to normalne, nie myślcie wtedy, że sobie nie radzicie, bo właśnie sobie radzicie i to element tego radzenia sobie, taki etap.
Niestety wypracowanie nowych schematów nie uwalnia całkowicie od starych, to wymaga czasu, a i tak w chwili kryzysu stare schematy lubią wracać.
Wiem, że to brzmi jak absurd, ale możecie utonąć w żalu, albo wykorzystać kryzys również dla siebie. Ja chciałabym Wam dodać trochę siły i otuchy.
Podejmujcie decyzje na jakie jesteście gotowi i tylko wtedy, gdy czujecie się gotowi, wsłuchujcie się w siebie. A to słowa specjalisty:
- Jest szansa na reanimację takiego układu?
- Musi się zdarzyć sytuacja krytyczna, która go zdestabilizuje. Ludzie dążą do zmiany wtedy, kiedy zdarzy się jakaś zdrada albo ktoś zachoruje. Próbują wówczas szukać pomocy, próbują popatrzeć inaczej na siebie (…),
Dr Andrzej Wiśniewski
Żyj wystarczająco dobrze, Agnieszka Jucewicz, Grzegorz Sroczyński
Dzisiaj nam wszystkim życzę odwagi i siły.
Po wielu latach w związku mogę powiedzieć - rozmawiać, być wyrozumiałym, nie bać się pójść do specjalisty, bo z boku wszystko wygląda inaczej.
OdpowiedzUsuńNie wspomniałam o tym, a rzeczywiście wzajemna życzliwość i wyrozumiałość są ważnym elementem wzmacniającym związek i oczywiście odpuszczenie. Bardzo dziękuję.
OdpowiedzUsuń