Całkiem niedawno...
Kilka zupełnie błahych wydarzeń uświadomiło mi, jak inaczej niż kiedyś postrzegam upływ czasu. Zaczęło się parę lat temu. Z powodu pracy domowej mojej córki, rozmawiałyśmy o wierszu Wisławy Szymborskiej „Nic dwa razy”. Powiedziałam M., że choć jest wiele muzycznych interpretacji tego wiersza, dla mnie wyjątkowe było wykonanie Łucji Prus. Dodałam, że niestety artystka już nie żyje. M. zapytała, kiedy zmarła, a ja bez chwili zastanowienia odpowiedziałam, że niedawno, jakieś trzy lub cztery lata temu. M. zdziwiła się (moim zdaniem nie całkiem uprzejmie, mogła sobie przecież darować), że trzy lub cztery lata temu to dla mnie całkiem niedawno. Niestety to był dopiero początek, bo później było tylko gorzej, znacznie gorzej. M. zweryfikowała podaną informację i dowiedziała się, że Pani Łucja zmarła … w 2002 r., co oznacza, że nie minęły trzy lub cztery lata, tylko prawie 20. No dobrze, trochę się pomyliłam, przyznaję. Tak szybko minął ten czas… „Jak do tego doszło? Nie wiem.” Choć od t...