Posty

Całkiem niedawno...

Obraz
Kilka zupełnie błahych wydarzeń uświadomiło mi, jak inaczej niż kiedyś postrzegam upływ czasu. Zaczęło się parę lat temu. Z powodu pracy domowej mojej córki, rozmawiałyśmy o wierszu Wisławy Szymborskiej „Nic dwa razy”. Powiedziałam M., że choć jest wiele muzycznych interpretacji tego wiersza, dla mnie wyjątkowe było wykonanie Łucji Prus. Dodałam, że niestety artystka już nie żyje. M. zapytała, kiedy zmarła, a ja bez chwili zastanowienia odpowiedziałam, że niedawno, jakieś trzy lub cztery lata temu. M. zdziwiła się (moim zdaniem nie całkiem uprzejmie, mogła sobie przecież darować), że trzy lub cztery lata temu to dla mnie całkiem niedawno. Niestety to był dopiero początek, bo później było tylko gorzej, znacznie gorzej. M. zweryfikowała podaną informację i dowiedziała się, że Pani Łucja zmarła … w 2002 r., co oznacza, że nie minęły trzy lub cztery lata, tylko prawie 20. No dobrze, trochę się pomyliłam, przyznaję. Tak szybko minął ten czas…  „Jak do tego doszło? Nie wiem.” Choć od t...

Jesienna chandra

Obraz
Bez zbędnych wstępów i bez owijania w bawełnę. Dopadła mnie jesienna chandra i klimakterium, a obie te przypadłości tworzą niewdzięczną mieszankę, niczym bunt dwulatka i nastolatka w jednym domu. Nastrój mam fatalny, aż tak fatalny, że nie będę dzisiaj dbać o konwenanse, napiszę wprost. W tym stanie ducha subtelnie nie da rady. Zmiany w moim życiu zarówno osobiste, jak i zdrowotne, a w szczególności hormonalne spowodowały, że dużo zmieniło się we mnie samej. Raczej nie na plus, choć i plusy czasem dostrzegam, dzisiaj jednak zdecydowałam się być na nie zupełnie ślepa. Samopoczucie mam kiepskie, straciłam co najmniej połowę włosów i mam wrażenie, że również pół mózgu, bo myśli mi się jakoś trudniej. Za to bardziej niż powinno, smakuje mi wszystko co słodkie, a jeszcze niedawno mogłoby nie istnieć. W ogóle smakuje mi bardziej niż powinno. Frustracja miesza się z niechęcią, zwątpieniem i lekkim podenerwowaniem. Każdego dnia. W tym stanie ducha bawią mnie memy z Arturem Schopenhauerem, ...

Poświęcenie to ponura afera

Obraz
Kilka dni temu wyświetliła mi się pewna rolka. Nie obejrzałam jej uważnie, mimo to jej treść gdzieś we mnie została, bo później zaczęłam się nad nią zastanawiać. Wróciłam więc do tego krótkiego filmu i tym razem już z uwagą obejrzałam ponownie. Był to fragment wywiadu z Gaborem Mate, kanadyjskim lekarzem i pisarzem. Doktor zaczął od informacji, że 80 procent chorób autoimmunologicznych dotyka kobiety. Jego zdaniem dzieje się tak dlatego, że w naszej kulturze kobiety są zaprogramowane do określonego zachowania, ukierunkowanego na potrzeby innych, co w konsekwencji powoduje silny stres i rujnuje nasze zdrowie. Faktycznie dość powszechne jest przekonanie, że to właśnie kobiety powinny pełnić role opiekuńcze. I zwykle je pełnią. Nie ma w tym nic nagannego, to naturalne, że troszczymy się o bliskie osoby, problem jednak w tym, że często robimy to kosztem siebie i równie często ten obowiązek spoczywa wyłącznie na kobietach. Jakby tego było mało, mamy zwyczaj brania na siebie odpowiedzialno...

Gadają, gadają, gadają...

Obraz
„Najgorsi są tacy, którzy wszystko by chcieli o sobie opowiedzieć. To nie jest ani dobre, ani zdrowe dla żadnej ze stron. Powściągliwość jest wielką wartością, nawet wobec samego siebie. Iluż ludzi zadręcza siebie samych rozmyślaniami i opowieściami o własnym nieszczęściu, niepowodzeniach, chorobach… tworzą jakby nadwyżkę swoich kłopotów, bez żadnej potrzeby. Ludzie gadają, gadają…” Julia Hartwig w rozmowie z Arturem Cieślarem , Życie to podróż, to ocean Czytając te słowa, pomyślałam o własnych spostrzeżeniach z ostatniego lata. I o naszych gościach. Dwoje z nich, na szczęście osobno i w pewnych odstępach czasu, mocno dało nam się we znaki właśnie za przyczyną wspomnianego gadania. Pani D. przez cały pobyt nie przestawała mówić. Mówiła, mówiła i mówiła. Nie robiła pauzy, by można było odnieść się do jej wypowiedzi, bo i też żadną odpowiedzią zainteresowana nie była. Może na szczęście, bo dzięki temu można było się czasem wyłączyć. Prawdziwą ulgę odczuwałam wyłącznie wtedy, kied...

Moc zwykłych rzeczy

Obraz
Któregoś dnia moja córka zauważyła, że gdy tylko nauczy się jakiegoś nowego słowa, wszędzie je słyszy. Zdaje się, że podobnie jest z moimi przemyśleniami, bo jak zaczynam o czymś myśleć, życie natychmiast dostarcza mi materiału. Zauważam (i to właśnie przyczyna) sytuacje i wypowiedzi, które dotyczą tematu lub choćby się z nim wiążą. Tak było i tym razem. Ale po kolei. Mamy z mężem pewną różnicę zdań, niejedną naturalnie, dzisiaj o tej konkretnej. Ja jestem zwolenniczką uprzątania, pozbywania się i porządkowania. Nie lubię nadmiaru rzeczy i mam potrzebę, by eliminować z domu te, których nie używałam od roku (oczywiście z wyjątkiem ozdób choinkowych). Potrzebuję przestrzeni, a rzeczy muszą być szczególne, by mogły stać się pamiątką. I nie chodzi oczywiście o ich wartość materialną. Mąż odwrotnie, lubi gromadzić, bo z pewnością „to” się jeszcze przyda. Bywam uszczypliwa (wiem, że to nie powód do chwały), więc odpowiadam, że „to” z pewnością się nie przyda, bo z czasem w tym nadmiarze ni...

Pora przyjrzeć się zakupom

Obraz
„Razu pewnego żył sobie człowiek w Niedostatku. Po wielu przygodach i długiej podróży przez nauki ekonomii, napotkał Społeczeństwo Obfitości. Wzięli ze sobą ślub i [odtąd] mieli wiele potrzeb” Jean Boudrillard, Społeczeństwo konsumpcyjne Paulina Felicja Seidler zamieściła ten cytat na początku rozdziału opisującego filozoficzne podejście do konsumpcjonizmu w książce O tym co w życiu ważne. Filozofia praktyczna. Z coraz większą świadomością patrzę, jak bardzo wzrost gospodarczy, marketing i reklama zmieniają nasze życie. Z każdej strony świat nas przekonuje, że potrzebujemy więcej. Często zupełnie niezamierzenie uczymy się chcieć więcej, a gdy już mamy więcej, żeby to utrzymać, potrzebujemy… więcej. Jeśli istnieje coś takiego jak prawdziwie współczesny lęk, to jest efektem wychowania nas na konsumentów. Czujemy, że powinniśmy co trzy lata zmieniać samochód, co sezon ubrania, mieć smartfon takiej marki i zajadać się kuchnią tajską. Bo inaczej odczuwamy dyskomfort, obawę, że wypad...

Pozwól im i pozwól sobie

Obraz
Nie tak dawno na naszym czytelniczym rynku pojawiła się książka Mel Robbins „Teoria POZWÓL IM” i dość szybko zdobyła popularność. Dużo się mówiło zarówno o książce, jak i o teorii w niej zawartej. Prawdę mówiąc, mnie publikacja nie zachwyciła, choć samo podejście do problemu jest ciekawe. Niestety, w moim odczuciu pozycja nieco zbyt amerykańska, zbyt łopatologiczna i zbyt optymistyczna, o czym świadczy choćby taki fragment: Możesz wieść życie, jakiego zawsze pragnąłeś. Możesz być milionerem.   Mimo to myślę, że niektóre pomysły zawarte w książce można, a nawet warto zastosować, ale niewiele pomogą bez wcześniejszego przepracowania własnych problemów. Ponieważ jednak uważam, że wszystko dobre, co pomaga, każdy zainteresowany musi sam ocenić publikację i absolutnie nie nakłaniam do kierowania się moją opinią. Na uwagę zasługuje „reguła 5 sekund”, to dzięki niej Mel Robbins przekonała się, że wyjście z pułapki polega wyłącznie na działaniu. Jak zwykle łatwo napisać, trudniej zro...