Diagnoza
Diagnoza mojej mamy skłoniła mnie do przemyśleń na temat naszej relacji. I nie tylko, spowodowała kolejny kryzys emocjonalny w moim życiu. Taka diagnoza dobitnie wskazuje kierunek zmian. Krótko mówiąc, powoli tracę moją mamę. W jednym z pierwszych postów opisałam już swój stosunek do rodziców i nakreśliłam sytuację rodzinną. Mama jest osobą łagodną, bez wygórowanych oczekiwań, chyba w ogóle bez oczekiwań, bez jawnych pretensji, znoszącą po cichu wszelkie życiowe zawirowania i kryzysy. Wszystko jej pasuje. Jest też kobietą całkowicie podporządkowaną mojemu ojcu i jego piciu. A raczej była, bo niestety powoli przestaje być sobą. Nasza relacja nie miała otwartych konfliktów. Zawsze czułam się w jakiś sposób za nią odpowiedzialna i nie chciałam jej dokładać, choć przez lata miałam do niej żal. Nie było mi łatwo odciąć się od jej decyzji, a zaakceptować ich, nie potrafiłam, zrozumieć też nie. Dzisiaj rozumiem przyczyny, z powodu których takie decyzje podejmowała, nie umiała inaczej. D...