50 lat
Stało się. Właśnie skończyłam 50 lat. Doskonale wiecie, że przygotowywałam się do tego dnia od jakiegoś czasu. Zastanawiałam się również, dlaczego akurat te urodziny są dla mnie takie szczególne. Wszystkie dotychczasowe przechodziły niemal bez echa, a pięćdziesiąte wyjątkowo działają mi na wyobraźnię. Mam świadomość, że to naturalny etap, nawet przywilej, ale w moim przypadku chodzi chyba o to, że po raz pierwszy wiek czuję tak wyraźnie, także, albo przede wszystkim fizycznie.
Nie ma co czarować, oszukiwać się i udawać, że nic się nie zmienia. Raczej
należałoby się zatrzymać i przemyśleć spokojnie co dalej. Można zaklinać
rzeczywistość albo starać się ją zagłuszyć, a jednak czas biegnie nieubłaganie
i nic sobie nie robi z kryzysów i trudności, jakie przeżywamy.
Ostatnio dużo uwagi poświęcałam na układanie się ze zmianami, które zachodzą
w moim życiu i we mnie samej. Myślę, że to etap konieczny do zaakceptowania
fazy życia zwanej transformacją menopauzalną, początkiem starości, czy jak
jeszcze można to określić. A jednak wierzę, że przepracowany, pozwoli na dalsze
satysfakcjonujące życie.
Teraz przeplatają się we mnie różne emocje, smutek, żal, nostalgia,
rezygnacja. Przede mną trudne zadanie, muszę zaakceptować coś nieodwracalnego.
Coś, co zmienia perspektywę i karze pogodzić się z niełatwą prawdą, że kończy
się pewien etap w moim życiu. I wcale nie chodzi o samą menopauzę, raczej o
czas, w który powoli wkraczam.
To naturalne i potrzebne, tak jak dojrzewaliśmy do dorosłości,
macierzyństwa, teraz trzeba dorosnąć do wieku coraz bardziej dojrzałego.
Tematem szczegółowo zajął się Kieran Setiya, filozof, etyk i wykładowca. Do
pracy nad książką Kryzys wieku średniego poradnik filozoficzny skłonił
go własny kryzys, rozczarowanie i brak życiowej satysfakcji, pomimo że sprawy wcale
nie układały się źle. Dostrzegał jednak zmiany, a one stały się przyczyną
poszukiwań odpowiedzi na pytanie, jak złagodzić kryzys, przywrócić energię i
radość życia?
Wnioski z jego pracy są ciekawe, choć nie wszystkie odkrywcze. W łagodzeniu
napięcia pomaga przekierowanie uwagi na nowe cele, inne niż własna
szczęśliwość. Chodzi o to, by więcej uwagi poświęcić wartościom egzystencjalnym
i aktywnościom, które nie będą nakierowane wyłącznie na osiągnięcie kolejnego
celu. Raczej na realizację własnych zainteresowań, odnalezienie takich form
spędzania czasu, które będą miłe i satysfakcjonujące, jak spotkania z
przyjaciółmi, nowe hobby, wizyty w muzeach czy kontakt z naturą.
K. Setiya zauważa, że wiek średni to czas, w którym silniej niż dotychczas
towarzyszy nam poczucie straty. Świadomość, że być może coś nas ominęło,
dokonaliśmy niewłaściwych wyborów lub już nie uda nam się zrealizować czegoś,
co kiedyś sobie założyliśmy. Chyba zapominamy, że łatwo jest oceniać decyzje,
jeśli zna się jej skutki, wiemy, jak potoczyło się życie. Nie ma pewności, że
inny wybór byłby właściwy, sprawy potoczyłyby się inaczej, ale ich konsekwencji
już nie poznamy. Zwłaszcza że zarówno decyzje, jak i losowe zdarzenia mogą mieć
nieprzewidywane skutki.
Błędy, niepowodzenia, pech: nikt nie osiąga
wieku średniego bez takich doświadczeń.
Kryzys wieku średniego, Kieran
Setiya
W szczególności własne błędy powodują smutek i żal, najdotkliwiej, kiedy
skrzywdziliśmy bliskie osoby. To poczucie, że chciałoby się cofnąć czas, jest
wyjątkowo silne. Podobne emocje towarzyszą nam, gdy myślimy o tym, co złego, a
czasem tragicznego spotkało nas samych.
Bardziej niż kiedykolwiek zdajemy sobie sprawę z własnej śmiertelności, co
sprawia, że nie tylko trzeba się pogodzić z przeszłością, ale też z ograniczoną
czasowo przyszłością. Świadomość, że czas, który nam pozostał jest ograniczony,
pozwala przewartościować życie i przeżyć je pełniej.
Autor przestawia kilka filozoficznych podpowiedzi, w jaki sposób radzić
sobie z myślą o przemijaniu. Wymagałyby osobnego wpisu, więc ich nie przytoczę.
Jednym z największych wyzwań jest teraźniejszość, pełna obaw, lęków,
rozliczeń, z towarzyszącym poczuciem pustki lub powtarzalności. W tym przypadku
filozof proponuje zmianę nastawienia z takiego, które jest zaprogramowane na
cel, na takie, które skupia się na procesie, na tym, co aktualnie robimy.
Rodzaj uważnego spojrzenia na teraźniejszość. Pochwała codzienności, czy to
przypadkiem nie forma nagrody pocieszenia, a może jednak najprawdziwsze życie?
W tym czasie jest w nas pewna kruchość i dotyczy wszystkich, kobiet i
mężczyzn, choć im może być trudniej, męski kryzys trochę się trywializuje, o
andropauzie rzadko wspomina, a panowie często radzą sobie ze swoimi obawami w
pojedynkę.
Nie ma wyjścia, trzeba się otworzyć na coś nowego, choć może się zdarzyć,
że zanim to nastąpi, będziemy mieli ochotę trochę wycofać się z życia i znaleźć
kilka odpowiedzi na nurtujące pytania.
Ja mam w zwyczaju martwić się na zapas, ma to tę dobrą stronę, że gdy już coś się zdarzy, zwykle jestem na to całkiem gotowa. Choć samego zamartwiania się, nikomu nie polecam.
Komentarze
Prześlij komentarz