Co nas karmi?

Nie samym chlebem żyje człowiek, głosi znane porzekadło. Szarość, codzienność i rutyna potrafią przytłoczyć. W przestrzeni publicznej coraz mniej autorytetów, duchowość w tradycyjnym katolickim wydaniu przechodzi próbę, a wśród duchowych przewodników coraz więcej skompromitowanych osób.

Armagedon? Niekoniecznie, ale przebudowa chyba już tak.

Zastanawiam się, co nas dzisiaj karmi, czym żyjemy, co wzbogaca i dodaje sił?

Rozumiem, że bywają w życiu momenty, kiedy nie stać nas na nic więcej, niż włączenie kolejnego serialu. Każdy sposób jest dobry, by te złe chwile odegnać. Gdy miną, dobrze jest wyrwać się z kołowrotka i sprawdzić, co nas karmi. Zwłaszcza, że jeśli na to pozwolimy, będzie to, tak zwane byle co.

I tak, w kwestii duchowości wierzę, że każdy człowiek niezależnie od wyznania ma sferę duchową, agnostycy i ateiści również, bo duchowość może pochodzić z wiary, ale i z filozofii, etyki, natury czy wszystkiego tego, co trafia do naszego serca i duszy. I nie zgadzam się na zawłaszczanie przez kogokolwiek tej sfery, a niektórzy czują się do tego upoważnieni.

Zwykłe rozmyślania wzbogacają duchowo. Uważność sprawia, że się zatrzymujemy, a przebywanie na łonie natury daje wytchnienie. Spotkania z przyrodą mają właściwości kojące.

Rozmowa to istotna część tego co nas karmi. Ważni i kochani ludzie wzbogacają nasz świat, a zaciekawienie i rozmowy z obcymi pozwalają na poznanie innych punktów widzenia. Tyle, że musi to być dobra rozmowa, bo Głupia rozmowa niewarta słowa, jak napisał mistrz Sztaudynger.

Przyjaźnie i bliskie relacje pomagają rozwinąć skrzydła.

A jak bliskie relacje to i miłość. Miłość sprawia, że rośniemy, nie tylko ta w wydaniu romantycznym, każda inna także.

A skoro tak to i czułość. Ona sprawia, że robi się ciepło na sercu. Czyli również wszystkie pozytywne uczucia jak radość i bliskość.

Sprawa nieoczywista, poczucie humoru, nasze i ludzi wokół, to jak pyszny deser. Prawdziwy crème brulle naszego życia.

Może macie jakiegoś zwierzaka, bo choć zwykle to my dajemy im jedzenie, to one dopiero prawdziwie potrafią nas karmić. I to może być bardzo przyjazna i zupełnie bezstresowa relacja.

Pomaga uprzejmość i mili ludzie. Lubię tę w codziennym wydaniu, uśmiech sprzedawcy, uprzejmy gest, miłe powitanie.

Kiedy doświadczam życzliwości i troski, wzruszam się, to dobre uczucie. Ono daje wiarę w to, że wzajemna troska wciąż jeszcze istnieje.

Książki, w których znajduję całą paletę emocji, a wybór jest nieograniczony, to prawdziwa uczta dla duszy. Emily Dickinson powiedziała: kwietne pąki i książki, pocieszyciele strapionych. Nie mam co do tego wątpliwości, zarówno w kwestii książek jak i kwiatów.

Podobnie z muzyką. Właściwe dźwięki potrafią zmienić nastawienie i nastrój. Ostatnio zwiedzaliśmy niewielkie miasteczko, podziwialiśmy piękny stary kościół (moim zdaniem tylko te stare mają ten wyjątkowy klimat), a gdy weszliśmy wnętrza, trwał „prywatny” koncert organowy. Zbliżał się festiwal i jeden z organistów miał próbę generalną. Klasyczna muzyka rozbrzmiewająca w pustych murach starego kościoła, prawdziwa strawa dla duszy.

A kultura? Film, teatr, jakiś koncert, nie musi być poza domem, można obejrzeć u siebie.

I oczywiście sztuka, choć muszę się przyznać, że tej nowoczesnej jeszcze nie rozumiem. Całkiem niedawno się w tym utwierdziłam, byłam w muzeum sztuki współczesnej i niestety moja ignorancja jest tak zatrważająca, że czasem nie wiedziałam, gdzie zaczyna się eksponat. Nie wiem, czy powinnam się przyznawać, ale chyba po prostu nie ta wrażliwość, albo powinnam nad tym popracować.

Są też zajęcia z pozoru zwyczajne, a jednak mogą wzbogacać. Myślę, że praca w ogrodzie może być takim karmiącym doświadczeniem.

I jedzenie, takie przygotowane z sercem, spożywane z kimś ważnym, może być proste, bez żadnych wyszukanych dań. 

Kiedyś ważne były autorytety. Dzisiaj pewnie też, ale ja mam z nimi problem, bo choć w przestrzeni publicznej jest wiele osób, które cenię, to nie wiem czy mogę je nazwać autorytetami. Z pewnością jednak ludzie wpływają na mnie swoimi opiniami, sposobem patrzenia na świat, bo znając swój własny, lubię poznawać inne perspektywy.

Pytanie, co nas karmi zadałam bliskim i uzyskałam odpowiedź, której się nie spodziewałam, drobne i większe sukcesy oraz małe zachwyty. To jasne. Ale pojawiła się też myśl pewnego pana, że czasem karmią nas także małe lub większe niepowodzenia, które przytrafiają się podłym ludziom. Tyle, że ta strawa może jednak skończyć się niestrawnością.


Vermeer

Dopóki ta kobieta z Rijksmuseum

w namalowanej ciszy i skupieniu

mleko z dzbanka do miski

dzień po dniu przelewa,

nie zasługuje Świat

na koniec świata.

To słowa Wisławy Szymborskiej zachwyconej tym pięknym obrazem Jana Vermeera.

 

Komentarze

  1. Aniu bardzo lubię czytać Twoje mądre i ważne słowa, dobre i potrzebne choć czasem banalne. Bardzo mi pomagają w trudnych chwilach, które każdy przeżywa. Zawsze uważałam, że jesteś bardzo mądrą zwyczajną kobietą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za tak miłe słowa. Wszystkiego dobrego!

      Usuń
  2. Ten post idealnie się wbija w moje dzisiejsze "ja".
    Taka jestem głodna i nienakarmiona.Bo tym,czym się ostatnio karmię nie umiem się nasycić :(
    Samo zło i trucizna a to mnie nie napędza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno to dawka czyni truciznę. Po Twoim komentarzu doszłam do wniosku, że owszem napisałam o tym co nas karmi, ale też mam tak, że wiele mnie zatruwa, a to oznacza, że zainspirowałaś mnie do wpisu o tym, co nas truje. Dziękuję.

      Usuń
    2. Z wielką przyjemnością poczytam na ten temat.
      I tak mnie własnie naszło, ( wracając do tematu z jednego Twojego posta) ze mam kolejny powód do wdzięcznosci-znalałzłam Twoj blog,a jego lektura dała mi dzisiaj dużo ukojenia.Dziękuje :)

      Usuń
    3. To ja dziękuję za te słowa, bo właśnie taki był mój cel, chciałam stworzyć przyjazną przestrzeń, pełną zrozumienia i akceptacji. A jeśli przy tym znalazłaś ukojenie, to miód na moje, również skołatane, serce.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wiek dojrzały?

Kłopoty

Kobieta zawiedziona

O tym, co ja na to i trochę o stylu w dojrzałości

Co ze mną nie tak?

Lekcje języka i wiary w siebie

Przeprowadzka