Kobiety Zwyczajne, trochę o kobiecych relacjach

Zawsze powtarzam: zamiast podstawić drugiej kobiecie nogę, podaj jej rękę i zobacz co się stanie. Dajmy sobie szansę.

Magda Mołek

 

Myślę, że to już się dzieje, a może tylko mam nadzieję. Przynajmniej zaczynamy mówić o naszych wzajemnych relacjach. Jednoczymy się na marszach, we wspólnych sprawach ale w codziennych kontaktach wciąż jest nad czym pracować.

Coraz popularniejsze stają się kręgi kobiet. Powiedziałabym jednak, że wracają do łask. Jako dziecko spędzałam dużo czasu u babci na wsi. I doskonale pamiętam, jak kobiety z wioski spotykały się w swoim gronie. Spędzały razem czas, wspólnie pracowały i pomagały sobie wzajemnie. Darły pierze, tkały i haftowały, czasem coś gotowały, a przy tym rozmawiały, utyskiwały, śmiały się i śpiewały, a czasem modliły, bo to czasy, gdy po domach „chodził obraz”. Czym innym to było, jak nie kręgiem kobiet? Znały się doskonale, dawały wsparcie i stanowiły rodzaj wspólnoty. Więź z innymi kobietami nas wzmacnia.

Ja mam to szczęście, by mieć wokół siebie wiele fantastycznych kobiet, te relacje nie zbudowały się same. Rodziły się we wzajemnych kontaktach, długich rozmowach, wspólnych doświadczeniach, gestach i słowach wsparcia, pośród śmiechu i łez. Ale żeby tak mogło się stać musiałyśmy wzajemnie sobie zaufać. 

Ileż to razy przeżywamy w naszym życiu chwile zwątpienia, zastanawiamy się czy jesteśmy wystarczająco dobrymi matkami, córkami, żonami, partnerkami lub pracownicami. Ale rzadko o tym mówimy, co więcej czasem nam się wydaje, że tylko my tak mamy. Jak wiele wtedy znaczy takie zdanie: też tak mam.

Przyjaźń rodzi się w momencie, gdy jedna osoba mówi do drugiej: Co? Ty też? Myślałem, że jestem jedynym!

C.S. Lewis

Część z nas, wciąż w okowach perfekcjonizmu, fałszywych przekonań lub w ramach źle pojętego dbania o własny wizerunek, nie daje sobie prawa do słabości, woli utrzymywać wizerunek doskonałej pani domu, perfekcyjnej matki czy idealnej pracownicy.

Zdarzają się osoby z gruntu nieżyczliwe, są takie, które głoszą opinie, że kobiety są zawistne i takie też bywają. Część, mam nadzieję niewielka, sądzi, że musimy ze sobą rywalizować, choć wcale nie musimy, że powinnyśmy się siebie obawiać, bo niektóre tylko czyhają na naszych mężów lub chłopaków. Może są takie, ale czy to dotyczy wszystkich lub choćby większości z nas? Moje doświadczenia temu przeczą. Naturalnie spotkałam na swojej drodze kobiety, z którymi mi nie po drodze, są te, których nie znoszę, a nawet takie do których mam  żal, w przestrzeni publicznej wskazałabym również kilka, za które mi wstyd. Ale znam też takich mężczyzn.

To właśnie kobiety z mojego bliskiego otoczenia mi pomogły, gdy tej pomocy potrzebowałam, wsparły mnie i jestem im za to wdzięczna. Kocham Was!

Fajnie, bo tak między innymi działa kobieca wspólnota: patrzę na moją przyjaciółkę czy znajomą, która pięknie dojrzewa, która jest w zgodzie ze sobą i to daje mi siłę. Ja w ogóle bardzo wierzę w siostrzeństwo, w to, że możemy się nawzajem inspirować i dopingować. I oczywiście stawać w swojej obronie.

Maja Ostaszewska

 

Dodałabym jeszcze, że możemy się wspierać i sobie pomagać. Takiej kobiecej solidarności bym nam życzyła w codziennym życiu.

 

Zacznijmy jednak od przyznania sobie prawa do tego, że czasem mamy problemy, a powiedzenie o nich głośno nie jest czymś nagannym. Czy ktoś wierzy jeszcze, że brudy trzeba prać we własnym domu. Może jednak lepiej poszukać pralni?

Z tym mówieniem, że jest nam źle, że z czymś sobie nie radzimy faktycznie jest słabo, dlatego frustracja w każdej z nas narasta. A gdyby tak wprost, mam gorszy dzień, bo martwię się o…, albo jest mi dzisiaj źle, bo doświadczyłam…, ewentualnie ja też tak mam, w odpowiedzi na to co mówią kobiety. Jaka to ulga, że nie tylko ja.


Niedawno miałam okazję pomóc dziewczynie, której właściwie nie znam. Podziękowała mi i zapytała dlaczego to robię? Odpowiedziałam, że kieruję się zasadą, że kiedy to tylko możliwe, powinnyśmy sobie pomagać i być wobec siebie lojalne. 

Rozumiem, że nie o wszystkim chcemy opowiadać, ale czy nie uważacie, że zbyt wiele tych tematów tabu? Nie wiem czy dlatego, że same nie chcemy mówić, czy raczej chodzi o to, że mamy potrzebę chronienia siebie, bo wciąż zbyt mało wśród nas życzliwości, a zbyt wiele oceniania.

I jeszcze jedno, nauczmy się prosić o pomoc, z tym także mamy kłopot, a w ten sposób pozbawiamy się szansy na wsparcie. 


Jean oświeciła spóźniona, lecz oszałamiająca idea, że gdy przyjmuje się pomoc, zyskują na tym obie strony.

Małe przyjemności, Clare Chambers

To moje, wcale nie tak dawne odkrycie, zwłaszcza, że przez większość życia byłam tą, która sobie poradzi, sama. I wiecie co? Nie poradziłam sobie, a w zasadzie poradziłam, ale nie sama.

Spójrzmy na siebie inaczej, jeśli nie życzliwie to przynajmniej neutralnie i dopóki nie pojawi się coś, co uzasadni zmianę, postawmy na wzajemną życzliwość.

 

Kiedy trzeba okażmy sobie współczucie, Wisława Szymborska nazywała współczucie „wyobraźnią serca”. Dlaczego o tym wspominam? Bo nie lubię zdania, ja sobie poradziłam, to ona też musi. Życie i bez tego bywa skomplikowane. 

Życzę dużo kobiecej życzliwości wokół Was. Mam nadzieję, że dzisiaj, w dniu ważnych wyborów, udało Wam się wypowiedzieć także w kobiecych tematach, a ponieważ trwa cisza, to milczę, choć właśnie z powodu kobiecej solidarności wiele słów ciśnie się na usta. 

Wiem, że kobiety różnie widzą ten temat, niektórzy usilnie starali się to zmienić.

To lekcja, którą odrobił jeden z moich kolegów. Rozmawiając z teściową (o odmiennych sympatiach politycznych) dokładał starań, by ją przekonać do innego spojrzenia na sytuację. Wzniósł się na wyżyny, wykazał delikatnością i cierpliwością. A gdy zakończył, teściowa, poklepała syna po kolanie i powiedziała – a my i tak synku zagłosujemy na…..

Zostawiam Was dzisiaj z nadzieją. Bądźmy dla siebie dobre.


 Moja córka M., w ramach kobiecej życzliwości udostępniła mi swoją pracę graficzną.

Komentarze

  1. Kolejny piękny portret, gratuluję córce nie tylko talentu, ale tego czegoś, co czyni portrety wyjątkowymi, nie można oderwać wzroku...
    Zawsze miałam obok siebie fantastyczne kobiety, mam nadzieje, że i ja komuś czasem pomogłam.
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  2. Z radością przekażę córce Twoje słowa, to też kobieca życzliwość, dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  3. No właśnie kobieca solidarność i wsparcie są bardzo ważne. Mam przyjaciół pod Ełkiem i tan kobiety tzw. napływowe, te starsze i młode z dziećmi młodszymi i starszymi, wykształcone w mniejszym lub większym stopniu założyły Koło Gospodyń Wiejskich po to by się wspierać i spotykać, stworzyć coś na kształt rodziny wielopokoleniowej. Aniu dziękuję, że jesteś, a M ma prawdziwy talent. A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za słowa kobiecego wsparcia dla mnie i dla M., dla nas obu to wielka radość.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kobieta zawiedziona

Kobieca samotność

Wiek dojrzały?

Co ze mną nie tak?

Zmagam się...

Kłopoty

Życzliwość, a raczej jej brak